Wypadek Alonso - teorie spiskowe przybierają na sile

Wyjaśnienie wypadku Fernando Alonso na niedzielnych testach Formuły 1 w Barcelonie przez zespół McLarena zamiast położyć kres teoriom spiskowym wokół całego incydentu, tylko namnożyło wątpliwości, czy faktycznie była to zwykła kraksa.Alonso trafił do szpitala ze wstrząśnieniem mózgu po tym, jak uderzył bolidem w betonową ścianę po wewnętrznej stronie zakrętu nr 3 toru Barcelona-Catalunya. McLaren obwinił za zdarzenie „porywiste wiatry" wyjaśniając, że zepchnęły Alonso na sztuczną trawę, która z kolei pozbawiła Hiszpana przyczepności i wprowadziła w poślizg.Wiarygodność tej tezy podnosi fakt, iż niedługo później mający wypadek w tym samym miejscu Carlos Sainz Jr z Toro Rosso również żalił się na silne podmuchy.

Jednak są zadawane pytania, czy wiatr rzeczywiście mógł wpłynąć na bolid Alonso, skoro według podążającego za nim Sebastiana Vettela, zawodnik McLarena jechał stosunkowo wolno. „Prędkość była niska - jechał może 150 km/h". - relacjonował Niemiec. „Po czym skręcił na ścianę.

„Dziwnie to wyglądało". - podsumował.

Tłumaczeniom McLarena dodatkowo sprzeciwił się obecny przy wypadku fotograf Jordi Vidal, według którego akurat w tamtym momencie nie wiało mocno. Poza tym, na jego zdjęciach tuż przed wypadkiem były dwukrotny mistrz świata absolutnie pozostaje w granicach toru. Pierwsze teorie spiskowe mówiły, że Alonso mógł zostać porażony prądem w kokpicie przez kolejną awarię wadliwego systemu ERS nowego jednostki napędowej Hondy, lecz jak ktoś zauważył, przybyli na miejsce incydentu porządkowi od razu bezpiecznie dotykali samochodu, co poddaje w sporą wątpliwość wspomniany scenariusz.Zdaniem innych, 33-latka mogły odurzyć toksyczne opary z baterii.

McLaren zaprzeczał tym „fałszywym plotkom" tłumacząc, iż jego kierowca pozostawał przytomny aż do momentu uderzenia, ponieważ hamował i redukował biegi.

Jednak przytoczony wcześniej fotograf Vidal nie dopatrzył się śladów hamowania Alonso, zaś były zawodnik F1 Martin Brundle obecnie pełniący rolę komentatora w telewizji Sky, przekonująco neguje na Twitterze wyjaśnienia o zbijaniu biegów.„Gdy kierowca traci kontrolę nad bolidem, nie zdarza się, aby redukował biegi". - wskazał Brytyjczyk.

McLaren „kategorycznie" wykluczył jakąkolwiek awarię mechaniczną swojego bolidu, ale stawia się pytania, dlaczego zespół z Woking w takim razie odwołał popołudniową jazdę Jensona Buttona, skoro samochód nie uległ większym uszkodzeniom.Wreszcie, jeżeli był to „zwykły wypadek na testach", jak określił go dyrektor wyścigowy McLarena - Eric Boullier, dlaczego Alonso pozostawał w samochodzie przez 20 minut, musiał dostać na miejscu środki uspokajające i trzy dni po incydencie, wciąż leży w szpitalu.

Zobacz także: Alonso nie pamięta wypadku »

„Stało się tam coś dziwnego". - stwierdził inny były kierowca F1, Ivan Capelli. „Ale w tym sporcie często panuje cisza". - dodał.