Williams: W sezonie 2012 chcemy być tam, gdzie teraz jest Mercedes

Tegoroczne mistrzostwa to dla Williamsa jeden wielki koszmar. Zespół jak na razie zdobył zaledwie 5 punktów i okupuje odległą dziewiątą pozycję w klasyfikacji konstruktorów. Na sromotną porażkę zareagowano przeprowadzeniem szeregu zmian wśród załogi oraz jej sposobu pracy. Jak przekonuje nowy główny inżynier operacyjny teamu - Mark Gillan, granatowe bolidy powrócą niebawem do walki o znacznie wyższą stawkę.

Mark Gillan

„W przyszłym sezonie chcemy być tam, gdzie teraz jest Mercedes". - powiedział Gillan cytowany przez motorsport-total.com. „Celujemy w pierwszą piątkę. Wiemy, że będziemy musieli się trzymać ustalonego tempa rozwoju aerodynamiki, która stała u nas w miejscu. Wszystkie działy fabryki mają za zadnie pracować na najwyższych obrotach. Pragniemy być czwartą albo piątą siłą stawki. Nie możemy dalej tak funkcjonować. Musimy być silni od pierwszego wyścigu 2012 roku".
Jednym z głównych kluczy do sukcesu Williamsa ma być lepsza organizacja pracy. Były dyrektor techniczny stajni Sam Michael czuwał nad działaniami zarówno w fabryce, jak i na torze. Jego następca Mike Couglan nie jeździ na Grand Prix, a pracę teamu podczas wyścigowych weekendów nadzoruje Gillan. „Wcześniej za obie te kwestie odpowiadała jedna osoba". - potwierdził nowy główny inżynier operacyjny zespołu. „Z przyjściem Mike'a pozyskaliśmy eksperta od techniki. Dzięki temu cała nasza struktura jest bardziej przejrzysta". Jeśli chodzi o wyposażenie fabryki, u Williamsa stoi ono podobno na najwyższym poziomie: „Jesteśmy świetnie przygotowani. Nasz tunel aerodynamiczny jest dobry co najmniej tak, jak ten Toyoty, która dysponowała jednym z lepszych w stawce F1. Mamy wszystko co potrzeba, by zbudować szybki bolid".Gillan liczy ponadto na większe zaangażowanie ze strony kierowców. Obecnie odwiedzają oni fabrykę ponoć po każdym GP, ale mają robić to nawet częściej. „To ogromnie ważna sprawa". - przekonywał. „Dzięki wizytom kierowców załoga może zasięgnąć opinii na temat nowych części od tych, którzy testują je na torze. Nie wolno także lekceważyć pracy w symulatorze".