Hamilton nie żałuje potyczki z Maldonado. "Kierowca wyścigowy nigdy nie oddaje pozycji za darmo"

Lewis Hamilton jest przekonany, że postąpił właściwie, pod koniec wyścigu w Walencji na mocno zużytych oponach próbując bronić swojej trzeciej pozycji przed Pastorem Maldonado - mimo iż potyczka Brytyjczyka i Wenezuelczyka zaowocowała wypadkiem, który wyeliminował kierowcę McLarena z zawodów. „Nigdy nie oddaje się pozycji za darmo. Musisz walczyć o każdą lokatę". - tłumaczył Hamilton.Zanim uderzony przez Maldonado wylądował na ścianie, Lewis dał się wyprzedzić Kimiemu Raikkonenowi, tracąc drugie miejsce. „Moje opony już nie istniały". - relacjonował były mistrz świata. „Nie wiem, na której pozycji dojechałbym do mety. Tylne opony zachowywały się tak, jakby nie było w nich powietrza". Według Maldonado to Hamilton ponosi odpowiedzialność za ich kraksę. Gdy dziennikarze spytali kto zawinił Brytyjczyka, ten odpowiedział wymijająco. „Szczerze to tak naprawdę nie wiem, co się stało". - wyjaśniał. „Wszedłem w zakręt i już z niego nie wyszedłem. Wszystko działo się tak szybko, że naprawdę nie pamiętam szczegółów. Wiem tylko, że tuż przed metą znalazłem się na ścianie. „Czasami wkładasz w coś całe serce, a gdy nie dostajesz nagrody, na którą sobie zapracowałeś, ciężko to przełknąć. Ale takie jest życie". - dodał. Podczas dzisiejszych zmagań Hamilton znów napotkał problemy również w pit-stopie. Przy drugiej zmianie kół zawiódł podnośnik McLarena, lecz kierowca nie ma o to pretensji do swojego teamu. „Nasz pierwszy pit-stop był chyba najszybszym  w całym sezonie. Przy drugim mieliśmy po prostu trochę pecha". - tłumaczył.27-latek natomiast zwrócił McLarenowi uwagę na osiągi bolidu. W Walencji model MP4-27 nie potrafił dorównać Red Bullowi prowadzonemu przez Sebastiana Vettela. „Dzisiaj byliśmy daleko w tyle jeśli chodzi o tempo". - ocenił Lewis. „Przed nami wiele pracy, bo dziś mieliśmy naprawdę problemy z szybkością".Po GP Europy Hamilton spadł z pierwszej na trzecią pozycję w klasyfikacji generalnej kierowców. Do nowego lidera Fernando Alonso reprezentant McLarena traci aż 23 punkty. Brytyjczyk pociesza się, że w Walencji mnóstwo punktów uciekło nie tylko jemu. „To nie zmienia wiele, ale Sebastian (Vettel) też odpadł z zawodów". - powiedział.