Ferrari: Alonso kierowcą najbardziej zasługującym na mistrzowski tytuł sezonu 2012

Szef Ferrari - Stefano Domenicali nie ma wątpliwości, że to Fernando Alonso zasłużył najbardziej na mistrzowski tytuł sezonu 2012, mimo iż przypadł on Sebastianowi Vettelowi.

Do finałowego tegorocznego wyścigu w Brazylii Alonso przystąpił z 13 punktami mniej niż Vettel, ale podczas szalonych zawodów były momenty, kiedy układ obowiązujący na torze Interlagos dawał mu miano czempiona. Hiszpan dojechał drugi, lecz ostatecznie nie sięgnął po mistrzostwo, ponieważ Vettel odrobił straty po spadku na koniec stawki wskutek kolizji z pierwszego okrążenia, przecinając metę szósty. Reprezentant Red Bulla pokonał asa Ferrari o trzy oczka. Fakt, że Alonso był tak blisko osiągnięcia celu mimo gorszego bolidu i odpadnięcia na pierwszym kółku z dwóch wcześniejszych wyścigów sezonu, napawa Domenicalego olbrzymim rozczarowaniem, ale jednocześnie wielką satysfakcją, jak znakomitą robotę wykonał jego kierowca.

„Tak, jesteśmy z niego dumni". - powiedział szef Scuderii. „Ale też bardzo zawiedzeni, ponieważ tym, kto zasłużył na ten tytuł, był tak naprawdę on. Szkoda, bo po takim długim sezonie walki w każdych warunkach, uczestniczyliśmy w 18, nie 20 grand prix - a przegranie o 3 punkty to nie jest dużo. Ale taka jest rzeczywistość".

Domenicali nie może sobie wydarować GP Belgii oraz Japonii. Z obu tych wyścigów Alonso zaraz po starcie eliminowali kierowcy Lotusa. „Spójrz na fakty". - mówił Włoch. „Zero punktów w dwóch wyścigach. Zrobiliśmy ile mogliśmy podczas 18 zawodów. Inni pojechali ich 20 i dostali punkty za 20. To fakty, nie słowa". Pryncypał stajni z Maranello jest przekonany, że sezon 2012 był najlepszym w karierze Alonso: „Już mówiłem to przed GP Brazylii. Zawsze znajdował się na limicie, nie tylko z technicznego punktu widzenia, bo od takiego mistrza można tego oczekiwać, lecz także jeśli chodzi o pracę z teamem. Zawsze stał u naszego boku i to jest przywilej". Domenicali sugerował, iż zdobycie przez Vettela tytułu mimo katastrofalnego pierwszego okrążenia GP Brazylii pokazuje, że wóz Niemca był po prostu nie do pokonania.

„Czasami są oznaki przeznaczenia, które naprawdę dają szansę poznać się, w którym kierunku wieje wiatr". - mówił. „Po zobaczeniu pierwszego okrążenia, zaczynasz myśleć wow!"

Stefano Domenicali

„(...) Wiemy, że mamy dobre podstawy w pozostałych obszarach i musimy poprawić nasz najsłabszy punkt (bolid). Trzeba obrać takie podejście. Jak powiedziałem naszym chłopakom - w bardzo trudnym, emocjonalnym momencie, trzymajmy głowy w górze, bądźmy dumni z wykonanej roboty. Musimy pamiętać, iż to jest sport. Boli nas bardzo, ponieważ świętują rywale. Wyczekuję kolejnego momentu rozstrzygnięcia mistrzostwa, które mam nadzieję pójdzie w drugą stronę, aby konkurenci mogli zrozumieć lepiej, jak smakuje gorycz porażki". - zakończył szef Ferrari.