Domenicali wziął winę za słabą formę Ferrari w F1

Stefano Domenicali żegnający się z funkcją szefa Ferrari w Formule 1 wziął odpowiedzialność za nieudany początek sezonu 2014 włoskiego zespołu.

Ferrari ogłosiło dzisiaj, że Domenicali oddał posadę bossa teamu F1 i zostanie zastąpiony przez Marco Mattiacciego, dotąd prezesa oddziału słynnej marki w Ameryce Północnej. Scuderia przez sześć lat rządów Domenicalego zdobyła tylko jedno mistrzostwo świata konstruktorów, wśród kierowców żadnego. Miała odzyskać wielką formę po rewolucji technicznej w Formule Jeden na tegoroczny sezon, ale jej nowy bolid i silnik okazały się kolejnym rozczarowaniem. Podczas trzech pierwszych wyścigów utytułowani kierowcy ekipy Fernando Alonso i Kimi Raikkonen nie zdołali ani razu wejść na podium. Domenicali wierzy, że wbrew pozorom położył fundamenty pod sukces Ferrari w "nowej erze" F1, jednak wobec słabych wyników na początku, rezygnacja ze stanowiska była jedynym słusznym woborem.

„Każdym w swoim życiu zawodowym ma wyjątkowe momenty, gdy trzeba odwagi do podjęcia trudnych i bolesnych decyzji". - mówił 48-latek. „Czas na znaczną zmianę. Jako szef biorę odpowiedzialność za obecną sytuację.

„Ustępuję, aby jakoś przegrupować Ferrari dla jego dobra.

„Mam nadzieję, że team wróci tam gdzie powinien być bardzo szybko. Żałuję tylko, iż nie mogliśmy zebrać owoców naszej tak ciężkiej pracy nad podstawami stajni przez ostatnie lata".Prezydent Ferrari - Luca di Montezemolo pochwalił Domenicalego za zadbanie o interesy ekipy nawet kosztem własnych.

„Dziękuję Stefano Domenicalemu - nie tylko za jego konsekwentne zaangażowanie i wysiłki, ale także za wielkie poczucie odpowiedzialności, pokazane choćby dzisiaj". - powiedział. „Darzę Domenicalego szacunkiem i patrzyłem przez 23 lata, jak rozwija się zawodowo u nas. Życzę mu wszystkiego najlepszego na przyszłość.

„Życzę wszelkich sukcesów także Marco Mattiacciemu, który jest mi znany jako wysoko ceniony menedżer, doskonale orietujący się w Ferrari.

Marco Mattiacci

„Podjął zaproponowane mu wyzwanie z entuzjazmem". - dodał di Montezemolo.