Todt nie zazdrości Domenicalemu stanowiska szefa Ferrari, zapowiada odrodzenie Massy

Wieloletni szef Ferrari, a obecnie prezydent Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) - Jean Todt współczuje Stefano Domenicalemu, który przejął od niego stery pryncypała Scuderii. Francuz nie ma wątpliwości, że przez brak sukcesów Włoch wiedzie w Maranello ciężkie życie, usłane ciągłymi naciskami ze strony kibiców, sponsorów oraz przełożonych. Odkąd Domenicali został nowym przywódcą zespołu Ferrari, ten przestał dominować w Formule Jeden. Odejście ze Scuderii wielkiego tercetu Todt - Michael Schumacher - Ross Brawn okazało się bardzo bolesne w skutkach i ostatnim mistrzostwem, po jakie sięgnął włoski team, było to konstruktorów z sezonu 2008. Indywidualnego tytułu stajnia z Maranello nie może zdobyć już od czterech lat, mimo ściągnięcia do siebie cenionego Fernando Alonso.

„Posada Stefano jest teraz w oku cyklonu". - stwierdził Todt. „Gdy ja byłem szefem Ferrari, też bezustannie mnie krytykowano i czuję dumę, że wreszcie podjąłem decyzję, jak zrezygnować z piastowanego stanowiska po tym całym ryzyku, którego podejmowanie pozbawiłoby mnie pracy". Ze względu na brak oczekiwanych wyników, Scuderia pod przewodnictwem Domenicalego znów postanowiła zagrać va banque przygotowując na sezon 2012 śmiało zaprojektowany bolid, który równie dobrze może być mistrzowską maszyną, jak i kompletną klapą. Decyzję podjęto po doświadczeniach z tegorocznym samochodem. Skonstruowany w tradycyjnym stylu model 150° Italia na 19 rozegranych wyścigów tylko raz minął linię mety jako pierwszy, zdecydowanie ustępując pod względem osiągów Red Bullowi. „Mówią, że ten wóz jest niekonkurencyjny, lecz ja się z tym nie zgadzam". - wyznał Todt. „Tegoroczne Ferrari nie było tak szybkie, jak Red Bull, ale tak czy inaczej to dobry bolid". Todt skomentował również słabą jazdę reprezentanta Scuderii - Felipe Massy. Brazylijczyk, którego menedżerem jest syn prezydenta FIA - Nicolas Todt, posiada kontrakt tylko na sezon 2012, a Ferrari już rozgląda się za jego następcą. „Felipe kompletnie nie potrafił przystosować się do nowych opon Pirelli". - ocenił Jean Todt. „Moim zdaniem to wciąż dobry kierowca. Jeszcze udowodni swoją wartość. Alonso jest punktem odniesienia nie tylko dla niego, ale dla każdego - i Felipe tracił do partnera zaledwie 0.3 sekundy, nie 3 sekundy". - podkreślił.