Sam Michael ostro krytykowany przez opinię publiczną za wpadki McLarena w pit-stopie

Po fatalnym występie McLarena w Walencji, kibice i obserwatorzy wylali na głowę dyrektora sportowego ekipy Sama Michaela kubeł pomyi.

Wszystko przez ciągłe potknięcia McLarena w pit-stopie. Brytyjski team zapowiadał, że poprawił procedurę zmiany kół i podczas GP Europy będzie brylował w alei serwisowej. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te plany. Wczorajszy drugi pit-stop Lewisa Hamiltona znów trwał znacznie dłużej niż powinien, choć tym razem zawiedli nie mechanicy, a sprzęt - konkretnie podnośnik.Jednak trudno przejść obojętnie obok faktu, że McLaren zaczął mieć problemy z pit-stopami, odkąd odpowiedzialny za nie stał się Michael. Australijczyk dołączył do zespołu w końcówce zeszłego roku, przychodząc z Williamsa. Opinia publiczna mu już dosyć ciągłych wpadek stajni z Woking w boksach, dlatego sugeruje McLarenowi pozbycie się Michaela, jak zrobił to Williams, który po jego odejściu radzi sobie znacznie lepiej. „Ktoś powie mi, z jakiej racji Sam Michael nadal pracuje w McLarenie?" - pytał po GP Europy na portalu społecznościowym Twitter jeden z kibiców.

Brytyjski dziennikarz Tom Cary przyznał, że przez kłopoty McLarena 41-letni Michael „stał się obiektem nieustannej krytyki". „McLaren był świetny, a Williams lichy. Wtedy Sam Michael zmienił zespół". - żartuje donoszące z padoku źródło o nazwie GrandPrixDiary.

Humorystyczny portal Pitflaps dodaje: „Gdy widzę Sama Michaela w McLarenie, wyobrażam sobie taki obrazek: Frank Williams głaszcze kota i śmieje się pod nosem".