Red Bull niewzruszony stabilizatorem zawieszenia Lotus Renault GP

Red Bull Racing zdaje się nie spieszyć z opracowaniem własnej wersji stabilizatora zawieszenia autorstwa Lotus Renault GP. Szef zespołu Christian Horner zachowuje spokój wierząc, że to pomysły Adriana Neweya znów okażą się najefektywniejsze.System zapobiegający „nurkowaniu" nosa bolidu podczas hamowania ekipa LRGP obmyślała od dawna, a zgodę FIA na jego wdrożenie otrzymała dokładnie rok temu. Z podobnego urządzenia w sezonie 2012 ma korzystać też Ferrari, a prace nad nim trwają jeszcze m. in. w Mercedesie. Niektórzy stawiają wynalazek w roli głównego faworyta do nowinki roku, ale Czerwone Byki nie są nim tak zauroczone. Horner pytany, czy fabryka w Milton Keynes również przygotowuje stabilizator zawieszenia starał się bagatelizować sprawę podkreślając, że liczy się cały pakiet, nie pojedyncze rozwiązanie. „Podobnie jak w innych tego typu przypadkach, wszystko zależy od kwestii, jak dane urządzenie funkcjonuje i w jakim stopniu jest połączone z samochodem". - powiedział serwisowi Autosport. „Najważniejsza jest współpraca systemów. Koncept może i jest ciekawy, ale nie ja powinienem go oceniać". Odnosząc się do nowego bolidu Red Bulla, Brytyjczyk wyraził ostrożny optymizm: „Ten okres jest bardzo pracowity dla fabryk F1. Każdy stara się jak może i na razie wywiązujemy się z przyjętych terminów. Wyzwaniem na 2012 rok jest to, że testy zderzeniowe muszą zostać przeprowadzone jeszcze przed zimowymi jazdami, ale dotyczy to przecież każdego teamu. Jesteśmy w niezłej formie, koncentrujemy się wyłącznie na sobie. Zobaczymy jak przedstawia się sytuacja, gdy bolidy ruszą na tor".