Red Bull broni Ferrari w sprawie testów z Pirelli

Ferrari i Red Bull są dla siebie bezpośrednimi rywalami w Formule 1, a stawka ich rywalizacji to mistrzostwo, dlatego oba zespoły najłagodniej ujmując nie darzą się sympatią. Jednak Czerwone Byki właśnie wzięły Scuderię w obronę. Chodzi o przyglądanie się jej testom z Pirelli przez FIA.Pirelli po majowym GP Hiszpanii trzy dni testowało na torze Catalunya z Mercedesem, ale jak się okazało wcześniej podobne jazdy przeprowadziło także z Ferrari. Lecz włoski zespół udostępnił rodzimemu producentowi opon bolid dwuletni, nie tegoroczny, jak zrobiły Srebrne Strzały. Wydaje się, że w przypadku Ferrari wszystko przepowadzono zatem według litery przepisów, bądź co bądź FIA postanowiła zbadać i te testy, prosząc parę dni temu team z Maranello o „odpowiedź w sprawie dochodzenia dyscyplinarnego". Red Bull najpierw wspólnie z Ferrari oficjalnie oprotestował testy Mercedesa, a teraz, gdy jego największy konkurent sam popadł w tarapaty, wstawił się za nim.

„Sytuacja z Ferrari jest inna, ponieważ nie użyto do testów ich bolidu z sezonu 2013". - wyjaśniał włoskiej prasie Christian Horner, szef Red Bulla. „Te dwie sprawy (Ferrari i Mercedesa) nawet nie są porównywalne". - podkreślił. Horner dodatkowo raz jeszcze skrytykował Mercedesa oraz Pirelli za to, że nie poinformowali o testach zanim je zorganizowali, mimo iż Ferrari uczyniło podobnie. Zdaniem Brytyjczyka jazdy wyraźnie próbowano ukryć.

„Milczysz, kiedy nie chcesz, aby ktoś o czymś się dowiedział. Inaczej obie strony ogłosiłyby te testy, jak każde inne swoje wydarzenie". - wskazał Horner. Jeśli wierzyć doniesieniom mediów, w trakcie testów Lewis Hamilton zamieszczał na Twitterze wpisy sugerujące, że przebywa na terenie Stanów Zjednoczonych i jeżdżąc po torze Catalunya używał innego malowania kasku.