Ograniczenie kierowcom F1 pomocy na starcie nie zmieni wiele?

Kibice Formuły 1 nie powinni spodziewać się żadnej rewolucji na starcie wyścigu po ograniczeniu kierowcom pomocy ze strony zespołów, uprzedzili Romain Grosjean i inżynier Williamsa - Rob Smedley.Od sierpniowego GP Belgii na torze Spa zawodnicy przestaną dostawać przed startem informacje radiowe, co przestawić w bolidzie, by lepiej ruszyć, nie będzie można zmieniać momentu "chwytania" sprzęgła, gdy samochód już opuści garaż, ani używać funkcji automatycznego wyszukiwania go. Celem jest sprawienie, by więcej zależało od kierowców, ale według Smedleya, nie powstaną nagle ogromne różnice w szybkości startu między poszczególnymi zawodnikami.

„Nie sądzę, by to miało duży efekt, nie". - powiedział Brytyjczyk. „(...) Wszyscy mogą ruszać nieco gorzej, ponieważ nie będą mieć perfekcyjnych ustawień sprzęgła, ale w ogólnym przekroju nie będzie wielkiej różnicy". Podobna opinia znalazła się też wśród samych kierowców.

„W F1 musisz postępować zgodnie z procedurą i być może jedyne co można zrobić, to odebrać nam ostatnie ustawienia sprzęgła oraz momentu obrotowego. Ale w tej sytuacji po prostu trochę poszerzymy sobie zakres i będziemy robić to, co robiliśmy dotąd". - mówił Grosjean. „Nie wydaje mi się, by utrata ostatnich poprawek w ustawieniach na start wyścigu miała przynieść ogromną zmianę".

Zdaniem Grosjeana, całkowicie manualny start jest niemożliwy w Formule 1.

„Miałbyś awarię". - stwierdził. „Gdybym robił na starcie wyścigu to samo co w bolidzie GP2, myślę że po ruszeniu sprzęgło i skrzynia biegów zostałyby na miejscu.

„Nie uważam, że nowe wytyczne zmienią nasze życie, czy istotnie zmienią widowisko". - podsumował.