Lauda i Wolff nie pojawią się na procesie Mercedesa przed Międzynarodowym Trybunałem FIA

Jedynym ważnym przedstawicielem Mercedesa na czwartkowym procesie niemieckiej stajni przed Międzynarodowym Trybunałem FIA będzie jej szef Ross Brawn.

Brawn, który przyznał, że to z jego decyzji Srebrne Strzały przez trzy dni testowały dla Pirelli opony na torze Catalunya tegorocznym bolidem, co zabraniają przepisy Formuły 1, przyjedzie jutro do Paryża w towarzystwie prawników oraz inżynierów teamu. Zabraknie dwóch pozostałych włodarzy ekipy - dyrektora wykonawczego Christiana 'Toto' Wolffa i prezesa-konsultanta jej zarządu Niki Laudy. Lauda choć postanowił nie bronić Mercedesa przed obliczem FIA, nieustannie robi to w mediach.

„Mieliśmy pozwolenie na testy samochodem z sezonu 2013". - zapewnił Austriak niemiecką telewizję RTL. „Trybunał pokaże, kto ma rację".

Doradca zespołu Red Bull Racing - Helmut Marko tymczasem ostrzegł: „Jeżeli te jazdy ujdą płazem, negocjacje o ograniczaniu kosztów zostaną zerwane i otworzy się puszka Pandory" Marko założył się z Laudą o 50 euro, że Mercedes zostanie ukarany. Obserwatorzy i dziennikarze przepowiadają także odebranie stanowisk winnym całej afery. Wcześniej spekulowano o zwolnieniu Brawna lub Charliego Whitinga, koordynującego dozór FIA nad F1. Teraz mówi się, iż stracić pracę również może Paul Hembery, dyrektor Pirelli ds. sportów motorowych.

„Zależy, co się wydarzy podczas procesu w Paryżu". - wyjaśnił doświadczony brazylijski żurnalista Livio Oricchio.