Grosjean wraca do ścigania w F1 z nowym nastawieniem

Romain Grosjean, dla którego GP Singapuru jest powrotem do rywalizacji w Formule 1 po odbyciu kary zawieszenia na GP Włoch, aby pozbyć się nawyku częstego powodowania wypadków, nie tylko - o czym informowaliśmy wczoraj - zatrudnił nowego trenera. Najwięcej uwagi mediów przykuł fakt, że ekipa Lotusa podobno nauczyła swojego kierowcę, jak mówić "nie" ciągłym prośbom ludzi wokół podczas wyścigowego weekendu. Zamiast udzielać wywiadów, Grosjean ma od teraz poświęcić więcej uwagi jeździe. „Trochę bardziej się odizoluję". - potwierdził 26-latek. Pytany, czy będzie jeździł mniej agresywnie wyjaśnił, iż unikanie wypadków wymaga podjęcia znacznie bardziej skomplikowanych działań, aniżeli po prostu zachowania większej ostrożności. „Parę rzeczy musi funkcjonować jak należy, dlatego spróbujemy wyciągnąć wnioski z ciężkich chwil i poprawić się". - zapewniał Romain. „W F1 granica między podjęciem dobrej, a złej decyzji jest bardzo cienka - może 0.1 sekundy, albo i mniej. Odczuwasz też wiele stresu. Wiedza, co zrobić, by było dobrze, przychodzi z doświadczeniem, ale chodzi również o przygotowania. Zmienimy wokół mnie kilka rzeczy, bym lepiej przyszykował się do wyścigu i poprawił swoją postawę". Parę nowych zachowań, które Grosjean zamierza wprowadzić do swojego repertuaru, zaczerpnął od zespołowego partnera Kimiego Raikkonena. Podczas GP Włoch Francuz podglądał pracę Fina. „Kimi ma dużo doświadczenia i przez cały tamten weekend słuchałem jego przekazów radiowych. Kilka rzeczy robił inaczej niż ja. Wypróbuję je". - zapowiedział ubiegłoroczny mistrz serii GP2.„Podpatrzyliśmy też parę innych rzeczy w jego bolidzie, z którymi my się zmagamy, więc może zdołam odzyskać taką pewność siebie za kierownicą, jaką preferuję i odczuwałem w Walencji, czy Barcelonie". - dodał.

Grosjean wyznał jeszcze, że jest zaskoczony tym, jak ciepło przyjęli go kierowcy podczas przedwyścigowej odprawy we Włoszech, na którą przybył, mimo iż nie startował w zawodach. Kierowcę Lotusa gorąco powitał podobno m. in. Fernando Alonso, ale Lewis Hamilton - inna ofiara spowodowanego przez niego wypadku w GP Belgii, miał zignorować obecność Francuza. „Większość zawodników nie była wobec mnie zbyt krytyczna, chociaż konsekwencje tamtej kraksy były oczywiście bardzo, bardzo duże". - tłumaczył Grosjean. „Nawet Alonso nie był na mnie zły. Według mnie to wielki mistrz".