Grosjean odrzucił pomocną dłoń Jackie Stewarta

Romain Grosjean nie skorzysta z propozycji legendarnego trzykrotnego mistrza Formuły 1 - Jackie Stewarta, który chciał udzielać Francuzowi wskazówek, jak „unikać kolizji i słabych startów". Chociaż niedoświadczonemu reprezentantowi Lotusa rzeczywiście często przydarzają się rozmaite wpadki, wizyty u 73-letniego Stewarta go nie interesują. „Mam teraz za dużo na głowie. Przede mną jeszcze przecież miesiąc miodowy". - żartował świeżo upieczony małżonek Grosjean, udzielając wczoraj wywiadu na padoku toru Hockenheimring. „Zawsze możesz się czegoś nauczyć i już pracowałem z trenerem, ale nie czuję, bym potrzebował go w tej chwili". Romain wyjaśniał, że we współczesnej F1 zawodnik może sam zadbać o formę, posiłkując się komputerowymi informacjami na temat swojej jazdy: „Jeśli chodzi o prowadzenie bolidu, właśnie to jest najlepszym trenerem. W innych dyscyplinach sportu ludzie mają trenera, by mówił im, czy przycisnąć, czy trochę odpuścić. U nas są od tego komputery i porównania z zespołowym partnerem. Tak więc jest trochę inaczej". Komentując popełniane przez siebie błędy 26-latek dał do zrozumienia, że ich wysoka częstotliwość wynika z małego stażu jazdy u Lotusa: „Niektóre teamy jak Red Bull, Mercedes, czy McLaren pracują ze swoimi kierowcami od 4-5 lat i się znają, dlatego przystępując do zawodów wiedzą, czego oczekiwać. Gdy ja zaczynam wyścigowy weekend, muszę korzystać z zeszłorocznych danych, mimo że to nie ja je zbierałem".