Ferrari pociesza rozżalonego Massę

Wyścigowy weekend w Walencji okazał sie bardzo pechowy dla Felipe Massy. Brazylijczyk co prawda znów zaprezentował świetne osiągi, w kwalifikacjach przegrywając z zespołowym partnerem Fernando Alonso o zaledwie 0.073 sekundy, ale niedzielne zawody kompletnie nie ułożyły się po jego myśli. Udany był tylko start 31-latka, kiedy to zyskał trzy pozycje, wskakując na 10. lokatę. Występ popsuł Felipe wyjazd samochodu bezpieczeństwa oraz niezawiniona kolizja z Kamui Kobayashim, po której kierowca Ferrari musiał wykonać nadplanowy pit-stop. Jakby tego było mało, w jego bolidzie już na początku zmagań pojawił się defekt. Metę były wicemistrz świata minął dopiero jako 16., okrążenie za triumfującym Alonso.
„Jeśli chcecie wiedzieć, to dziś nic nie było jak trzeba!" - mówił dziennikarzom rozżalony Massa. „Od ósmego okrążenia zacząłem czuć, że dzieje się coś złego z tyłem auta. Pod koniec wyścigu team odkrył pewne uszkodzenia, które kompletnie zrujnowały balans wozu i jego aerodynamikę. Jak wcześniej mogłem atakować Force India, tak potem traciłem do nich sekundę na okrążeniu!

„Jestem bardzo rozczarowany, bo miałem dobre tempo i potrafiłem trzymać się w tej grupce, w której jechał Fernando. Później doszła jeszcze kraksa z Kobayashim i jakakolwiek nadzieja na punkty zniknęła". - dodał.Jednak Scuderia bynajmniej nie jest zła na swojego zawodnika. Według szefa zespołu Stefano Domenicalego Brazylijczyk „rozpoczął wyścig w pięknym stylu i miał wszystko co trzeba, by uzyskać dobry rezultat". Felipe pocieszał nawet sam prezydent Ferrari - Luca di Montezemolo. „Bardzo mi go żal. Miał prawdziwego pecha". - powiedział Włoch. „Radził sobie bardzo dobrze i gdyby nie napotkał tych wszystkich problemów, na pewno wywiózłby z Walencji korzystny wynik".