Formuła 1 » Aktualności F1 » Ferrari chce wyjść z kryzysu

Ekipa Ferrari mimo ciężkiej przeprawy podczas zimowych testów ciągle wierzy, że uczyni jeszcze ze swojego tegorocznego bolidu zwycięską maszynę i dojedzie nim do mistrzostwa.
„Może powtórzymy wyczyn piłkarskiej reprezentacji Włoch na mundialu w 1982 roku; najpierw bezbarwne mecze towarzyskie, następnie trzy remisy w grupie, a potem tytuł". - powiedział szef Scuderii, Stefano Domenicali. Domenicali potwierdził, że osiągom nowego, czerwonego samochodu mocno zaskodziła zmiana wydechu, której dokonano mniej więcej w połowie przedsezonowych jazd. Model F2012 ma dostać z powrotem stary układ wydechowy, aczkolwiek nieco przeprojektowany i nie wcześniej, niż po majowych testach na torze Mugello.
„Potrwa to tak długo, bo musimy zmodyfikować nadwozie". - wyjaśnił 46-latek. „Zimą nasi inżynierowie musieli zbudować innowacyjne auto, bo inaczej nie mielibyśmy szans na walkę z najlepszymi. Znaleźliśmy coś, co ma ogromny potencjał, ale pierwsza wersja wydechu była niestabilna i prowadziła do przegrzewania opon. Teraz zadaniem naszych techników jest zrozumienie, jak przeprowadzić interwencję przy pomocy CFD (komputerowe Centrum Obliczeniowej Mechaniki Płynów), następnie przeanalizować temperatury, a dopiero potem wytworzyć nowe części i je sprawdzić". Włoch przestrzegł, iż na poznanie prawdziwej konkurencyjności tegorocznego bolidu jego stajni nie wystarczy jedno Grand Prix: „Tak naprawdę potrzeba co najmniej czterech wyścigów.
„Spójrz, jestem niezadowolony dlatego, że nie osiągnęliśmy postawionych sobie celów, nie przez to, że odstajemy od innych". - dodał.
Spytany, czy obawia się upokorzenia podczas przyszłotygodniowej inauguracji sezonu w Australii, szef Ferrari odparł: „Nie, bo w końcu mamy jakieś tempo".
Kompromitacji nie przewiduje także kierowca Scuderii - Felipe Massa. Co więcej, Brazylijczyk ma nawet chrapkę na podium, mimo że dyrektor techniczny zespołu Pat Fry stwierdził ostatnio, iż model F2012 aktualnie nie jest w stanie dowieźć zawodnika do mety na tak wysokiej pozycji.
„Walka o pierwszą trójkę to jedyna rzecz, którą mam w głowie". - oświadczył Massa. „Oczywiście parę ekipy wygląda na mocne, jak np. Red Bull. McLaren, Mercedes i Lotus również zdają się mieć bardzo szybkie wozy. Potem jest ściśnięta grupa teamów, których oddzielają różnice kilku dziesiątych sekundy: Sauber, Toro Rosso oraz Force India.„Jednak Ferrari to bardzo silny zespół i mam głęboką wiarę, że z biegiem sezonu rozwiniemy nasz samochód. Prawdziwy układ stawki wyjdzie na jaw dopiero w Australii, gdy wszyscy zaleją do baku mało paliwa i założą najbardziej miękkie opony". - podkreślił Massa.
W sprawie zagadkowej formy Ferrari głos zabrał także Pedro de la Rosa. Według Hiszpana narzekania na problemy z czerwonym bolidem są w dużej mierze mydleniem oczu konkurencji. „Scuderia jest lepsza, niż myślicie". - przekonywał reprezentant HRT. „Oni chcą po prostu pozbyć się ciążącej na nich presji. Ich wyścigówka jest szybsza niż może się wydawać".Gdyby jednak okazało się, że Ferrari zaliczy kolejny nieudany sezon, w zespole znów mogą polecieć głowy i to nie byle jakie. Media spekulują o zmianie nawet samego szefa stajni. Spytany, czy boi się utraty swojego stanowiska, Domenicali odparł: „Moja rola jest inna od trenera drużyny piłkarskiej. Zawsze czuję presję, ale to nie ja projektuję bolid. Znam swoje obowiązki, lecz jednocześnie widzę wsparcie teamu oraz prezydenta marki Luki di Montezemolo".
„Może powtórzymy wyczyn piłkarskiej reprezentacji Włoch na mundialu w 1982 roku; najpierw bezbarwne mecze towarzyskie, następnie trzy remisy w grupie, a potem tytuł". - powiedział szef Scuderii, Stefano Domenicali. Domenicali potwierdził, że osiągom nowego, czerwonego samochodu mocno zaskodziła zmiana wydechu, której dokonano mniej więcej w połowie przedsezonowych jazd. Model F2012 ma dostać z powrotem stary układ wydechowy, aczkolwiek nieco przeprojektowany i nie wcześniej, niż po majowych testach na torze Mugello.
„Potrwa to tak długo, bo musimy zmodyfikować nadwozie". - wyjaśnił 46-latek. „Zimą nasi inżynierowie musieli zbudować innowacyjne auto, bo inaczej nie mielibyśmy szans na walkę z najlepszymi. Znaleźliśmy coś, co ma ogromny potencjał, ale pierwsza wersja wydechu była niestabilna i prowadziła do przegrzewania opon. Teraz zadaniem naszych techników jest zrozumienie, jak przeprowadzić interwencję przy pomocy CFD (komputerowe Centrum Obliczeniowej Mechaniki Płynów), następnie przeanalizować temperatury, a dopiero potem wytworzyć nowe części i je sprawdzić". Włoch przestrzegł, iż na poznanie prawdziwej konkurencyjności tegorocznego bolidu jego stajni nie wystarczy jedno Grand Prix: „Tak naprawdę potrzeba co najmniej czterech wyścigów.
„Spójrz, jestem niezadowolony dlatego, że nie osiągnęliśmy postawionych sobie celów, nie przez to, że odstajemy od innych". - dodał.
Kompromitacji nie przewiduje także kierowca Scuderii - Felipe Massa. Co więcej, Brazylijczyk ma nawet chrapkę na podium, mimo że dyrektor techniczny zespołu Pat Fry stwierdził ostatnio, iż model F2012 aktualnie nie jest w stanie dowieźć zawodnika do mety na tak wysokiej pozycji.
„Walka o pierwszą trójkę to jedyna rzecz, którą mam w głowie". - oświadczył Massa. „Oczywiście parę ekipy wygląda na mocne, jak np. Red Bull. McLaren, Mercedes i Lotus również zdają się mieć bardzo szybkie wozy. Potem jest ściśnięta grupa teamów, których oddzielają różnice kilku dziesiątych sekundy: Sauber, Toro Rosso oraz Force India.„Jednak Ferrari to bardzo silny zespół i mam głęboką wiarę, że z biegiem sezonu rozwiniemy nasz samochód. Prawdziwy układ stawki wyjdzie na jaw dopiero w Australii, gdy wszyscy zaleją do baku mało paliwa i założą najbardziej miękkie opony". - podkreślił Massa.
W sprawie zagadkowej formy Ferrari głos zabrał także Pedro de la Rosa. Według Hiszpana narzekania na problemy z czerwonym bolidem są w dużej mierze mydleniem oczu konkurencji. „Scuderia jest lepsza, niż myślicie". - przekonywał reprezentant HRT. „Oni chcą po prostu pozbyć się ciążącej na nich presji. Ich wyścigówka jest szybsza niż może się wydawać".Gdyby jednak okazało się, że Ferrari zaliczy kolejny nieudany sezon, w zespole znów mogą polecieć głowy i to nie byle jakie. Media spekulują o zmianie nawet samego szefa stajni. Spytany, czy boi się utraty swojego stanowiska, Domenicali odparł: „Moja rola jest inna od trenera drużyny piłkarskiej. Zawsze czuję presję, ale to nie ja projektuję bolid. Znam swoje obowiązki, lecz jednocześnie widzę wsparcie teamu oraz prezydenta marki Luki di Montezemolo".
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
3
Komentarze do:
Ferrari chce wyjść z kryzysu
Ferrari chce wyjść z kryzysu
tiger 2012-03-10 20:07
Mała porwaka CFD (z ang. Computational Fluid Dynamics) oznacza numeryczną mechanikę płynów lub mechanikę płynów w ujęciu numerycznym. Nie ma to jednak żadnego związku z "wolnym tłumaczeniem" (komputerowe Centrum Obliczeniowej Mechaniki Płynów) autora.
Podobne: Ferrari chce wyjść z kryzysu




Podobne galerie: Ferrari chce wyjść z kryzysu



Najczęściej czytane w tym miesiącu



Tapety na pulpit Ferrari
Newsletter
Galerie zdjęć