FIA dalej walczy z możliwymi sztuczkami w silnikach F1

Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) kolejny raz zaostrzyła przepisy Formuły 1 dotyczące silnika.

Odkąd do mistrzostw zawitały skomplikowane, hybrydowe jednostki napędowe V6 turbo, już niejednokrotnie krążyły pogłoski na temat tajnych rozwiązań producentów naginających regulamin, czy też wykorzystujących luki w nim. Przeważnie mówiło się o kontrowersyjnych trikach na chwilowe zwiększanie mocy w decydującym momencie kwalifikacji. Większość fanów zapewne pamięta podejrzenia wobec Mercedesa i Ferrari o spalanie oleju wraz z paliwem, czy zarzucanie drugiej z wymienionych marek, że pobiera więcej energii niż jest to dozwolone z baterii w systemie ERS.

Niemiecki magazyn Auto Motor und Sport podaje, że ostatnio rozgłos zdobyła jeszcze inna teoria - o stosowaniu zbiornika pomiędzy miernikiem przepływu paliwa FIA, a pompą wysokiego ciśnienia. Miałby magazynować do 0,1 litra paliwa, które jeśli wierzyć plotkom następnie było wykorzystywane np. w finałowej części czasówki - i podnosiło moc silnika o około 4,5 procenta.

FIA od dawna walczy z możliwymi sztuczkami. Wydaje coraz to nowe dyrektywy redukujące szanse na oszukanie przepisów. Przed sezonem 2019 zespoły dostały ich podobno rekordowo dużo. „Tej zimy było tak wiele wytycznych technicznych w całej kwestii, jak nigdy przedtem". - cytuje Auto Motor und Sport anonimowego inżyniera.

Ponadto najważniejszy człowiek FIA w F1 - Charlie Whiting powiedział: „Staliśmy się bardziej restrykcyjni we wszystkich obszarach, w których producenci silników teoretycznie mogliby się zagalopować". Auto Motor und Sport dodaje, że Federacja zaczęła kontrolować bardziej rygorystycznie całe bolidy. Zimą ponoć każdy zespół wysłał rysunki CAD swojego nowego samochodu Nikolasowi Tombazisowi, ekspertowi FIA od technicznych zagadnień w wyścigach jednomiejscowych bolidów. Grek ponadto dopytywał inżynierów o szczegóły. Miał prowadzić nawet trzygodzinne rozmowy.Jeśli rzeczywiście tak było, niedawne doniesienia włoskiego oddziału portalu Motorsport.com o nielegalnych rozwiązaniach w bolidzie Williamsa niekoniecznie muszą okazać się prawdziwe.