Alonso rozmawia z Renault?!

W Formule 1 odbyły się pierwsze rozmowy na temat ewentualnego powrotu Fernando Alonso do Renault.Tak twierdzą niemieckie media - Auto Bild Motorsport, czy Bild. Alonso marzący o zostaniu jeszcze raz mistrzem świata, trzeci rok zmaga się z niekonkurencyjnym bolidem w zespole McLaren-Honda, który ma zakontraktowanego Hiszpana tylko do końca trwającego sezonu.

Jeśli wierzyć dziennikarzom zza Odry, 35-latek jest realnie zainteresowany ponownymi startami dla Renault, z którym w poprzedniej dekadzie zdobył swoje oba dotychczasowe tytuły. Aktualnie Renault jeździ poza czołówką, aczkolwiek we wczorajszych kwalifikacjach Nico Hulkenberg zdołał uplasować się bolidem stajni z Enstone najwyżej spośród wszystkich zawodników teamów środka stawki i zbliżył się do reprezentantów Ferrari oraz Red Bulla.

Niemieckie media podają, że Renault chce Alonso na nowego partnera Hulkenberga, w miejsce Jolyona Palmera. Tymczasem duet McLaren-Honda nie zaprzeczył, że puszczając Alonso na majowy wyścig Indianapolis 500, próbuje zachęcić go tym do pozostania w zespole na następny sezon.

„Wiesz, dlaczego nie? Każdy ma swoje sztuczki, gdy przychodzi negocjować kontrakt". - powiedział dyrektor wyścigowy zespołu Eric Boullier.Wcześniej głównodowodzący ekipą Zak Brown poinformował, że Alonso zobowiązał się nie podpisywać kontraktu z żadną inną stajnią nim nie usiądzie do rozmów z nim.

„Uzgodniliśmy, że porozmawiamy latem". - mówił. „Postanowiliśmy tak jeszcze przed zimowymi testami. (...) Nie wiem, czy ma jakieś oferty - nie sprawdzam jego telefonu - ale mamy umowę, że nie porozumie się z nikim dopóki nie porozmawia z nami".Alonso ostatnio dał do zrozumienia, iż jest skłonny kontynuować karierę kierowcy F1 w 2018 roku, lecz jednocześnie nie zamierza spędzić kolejnego sezonu za plecami liderów.

„Chcę wygrać, jestem tutaj dla zwyciężania. Myślę, że naprawdę znajduję się u szczytu formy, więc na przyszły rok jest tylko jeden cel - walka o mistrzostwo świata. Koniec z piątymi czy szóstymi miejscami". - powiedział.

Na razie rewelacje niemieckich mediów trzeba traktować z dużym dystansem.