
Netflix wychodzi na pole position: gigant streamingu chce przejąć prawa do transmisji wyścigów F1
W USA wkrótce ruszy wyścig o prawa do transmisji wyścigów Formuły 1 od sezonu 2026. Zaskakującym, choć już mocnym kandydatem do zgarnięcia tego lukratywnego kontraktu jest Netflix. Byłby to kolejny etap związku tego amerykańskiego giganta z królową motorsportu po sukcesie serialu "Jazda o życie".
Taki scenariusz może być dość niespodziewanym finałem historii, która miała swój początek w 2016 r., gdy pakiet kontrolny w spółce zarządzającą Formułą 1 wykupił amerykański koncern mediowy Liberty Group. Od wtedy zaczęła się ekspansja tego sportu w nowe formy mediów oraz na rynku amerykańskim.
W jednym i drugim F1 bardzo pomógł Netflix za sprawą "Drive to Survive" (pol. "Jazda o życie"). Kolejny, siódmy już sezon tej hitowej serii dokumentalnej zadebiutuje już 7 marca. Mówi się o tym, że będzie on ostatni: kontrakt na kolejny sezon nie został jeszcze podpisany. Jeszcze w tym roku ma zadebiutować na platformie analogiczna seria poświęcona kobietom w motorsporcie, ale możliwe że czeka nas jeszcze znacznie poważniejszy krok Amerykanów w zaciśnięciu więzi z królową motorsportu.
Jak donosi brytyjski Autosport, właściciele Netflixa poważnie rozważają zawalczenie o prawa do transmisji F1 w USA. Doniesienia te wydają się o tyle wiarygodne, że kontraktu nie przedłuży zapewne dotychczasowy partner F1 w USA, czyli stacja ESPN. Już w październiku pojawiały się doniesienia medialne z tamtego rynku, że Liberty Media chce znacząco podnieść obecne warunki umowy, które wynoszą około 90 milionów dolarów rocznie, na co ESPN nie jest sobie w stanie pozwolić.
Droga Netflixa z giganta streamingowego do giganta sportu
Założony w 1997 r. w Kalifornii Netflix, który początkowo funkcjonował jako wysyłkowa wypożyczalnia filmów na DVD, przeszedł niesamowitą drogę rozwoju i nie zamierza w niej zwalniać. Obecnie jednym z kluczowych kierunków rozwoju dla niego są transmisje sportu na żywo.
W listopadzie 2024 r. zatrudnił do poprowadzenia działu sportu Kate Jackson, która wcześniej nadzorowała transmisje F1 w ESPN właśnie. Ofensywa Netflixa na tym polu póki co udaje się doskonale: walka Mike Tyson kontra Jake Paul przyciągnęła historyczną widownię, a jej sukces powtórzyły w USA dwie transmisje meczy NFL w przerwie świątecznej. Tylko w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni doszła do tego gigantyczna, dziesięcioletnia umowa na globalne prawa do WWE za 5 miliardów dolarów oraz prawa do kobiecych Mistrzostw Świata w piłce nożnej w 2027 i 2031 r.
Strategia Liberty Media - i też już Netflixa - przynosi efekty. Formuła 1 w USA naprawdę rośnie w siłę, zwłaszcza wśród młodszej publiczności, również w dużej mierze wśród kobiet, co stanowi bardzo atrakcyjną i perspektywiczną grupę docelową tak dla promotorów tego sportu, jak i nadawców.
W 2022 r. wyścigi F1 osiągnęły w amerykańskiej telewizji rekordową oglądalność. W zeszłym sezonie ESPN pokazało wszystkie 23 wyścigi, a potrójna runda w Austin, Meksyku i São Paulo otrzymała zakrojoną na najszerszą skalę oprawę produkcyjną w historii nadawcy.
ESPN transmituje F1 w USA od 2018 r. Początkowo za prawa kanał mógł płacić tylko symboliczne kwoty, jednak po osiągnięciu takiego sukcesu sytuacja na rynku się już zmieniła. Na tyle, że może doprowadzić do bezprecedensowej sytuacji, w której prawa do transmisji jednego z najpopularniejszych sportów na świecie przejmie podmiot w ogóle z telewizją nie związany - a stawiający następny krok w jej kompletnym zastąpieniu.
Dodaj komentarz
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
Komentarze do:
Netflix wychodzi na pole position: gigant streamingu chce przejąć prawa do transmisji wyścigów F1









