Wypadek Vettela i Strolla na mecie bez kary

Sędziowie wyścigu Formuły 1 o GP Malezji zostawili bez reakcji kuriozalny wypadek Sebastiana Vettela i Lance'a Strolla po zakończeniu zawodów.
Najbardziej utytułowany kierowca w stawce oraz 18-letni debiutant zderzyli się w trakcie zjeżdżania do alei serwisowej. Incydent był nie tylko bardzo dziwny, ale i poważny. Bolid Ferrari wyglądał po nim strasznie. Vettel zatrzymał się - i został podwieziony do boksów przez rodaka Pascala Wehrleina. Wicelider klasyfikacji generalnej obwiniał za kompromitującą kolizję Strolla.

„Czy to jest możliwe?" - pytał bezpośrednio po zajściu przez radio. „Stroll nie patrzy, gdzie jedzie. Kompletnie we mnie wpadł. Naprawdę!"

Tymczasem Stroll... składał winę na Vettela. „Vettel właśnie uderzył mnie z boku". - poinformował swój zespół.

Później Vettel z uśmiechem wyjaśniał dziennikarzom: „Zjechałem na zewnętrzną, aby zebrać na koła trochę gumy z opon. Myślę, że Lance nie patrzył i chciał zrobić to samo. Ale było za późno - już byłem tam ja. Dlatego doszło do kontaktu".

„To zupełnie niepotrzebne".

Z kolei Stroll mówił: „Po prostu jechałem bardzo powoli do boksów. To był bardzo dziwny incydent. Oczywiście wyścig już dobiegł końca, więc żaden z nas nie zrobił tego umyślnie".

Sędziowie analizowali zdarzenie, ale nie ukarali ani jednego ani drugiego kierowcy stwierdzając, że żaden z nich nie jest winny w pełni albo w przeważającej części.Skrzynia biegów

Vettel jednak jeszcze może ponieść konsekwencje wypadku. Niewykluczone, że uszkodziła mu się skrzynia biegów. Wymiana jej zgodnie z przepisami powinna oznaczać automatyczną karę cofnięcia o 5 pozycji na starcie przyszłotygodniowego GP Japonii.

Ale Niemiec zasugerował, że liczy na uniknięcie degradacji nawet jeśli nowa przekładnia rzeczywiście będzie potrzebna.Spytany, czy jest obawa o skrzynię, odpowiedział: „Nie wiem. Musimy to sprawdzić, ale na pewno znajdziemy jakiś sposób... Oczywiście to nie moja wina, jeśli ktoś postanawia zebrać gumę na koła i robiąc to uderza w inny samochód".