Wielkie zamieszanie wokół podłogi Red Bulla. Rywale znów kwestionują legalność

Przed niedzielnym wyścigiem o GP Monako w Formule 1 nieoczekiwanie wybuchł kolejny spór o legalność rozwiązań technicznych bolidów. Pod lupę wzięty został znów samochód Red Bull Racing, który jeździ z łamiącą przepisy podłogą. Tak przynajmniej twierdzi Ferrari, McLaren i Mercedes. Konkretnie chodzi o małe wloty powietrza wycięte tuż przed tylnymi kołami, zwiększające docisk aerodynamiczny pojazdu. Rozwiązanie to stosuje większość ekip, ale wloty Red Bulla nieznacznie różnią się od tych konkurencji - są zamknięte, tzn. nie mają żadnego prześwitu przy krawędzi podłogi, który według większości teamów jest obowiązkowy. Sytuacja była na tyle poważna, że pozostałe czołowe stajnie początkowo rozważały oprotestowanie wyników GP Monako wygranego przez Marka Webbera. Ostatecznie nie podjęto jednak takiego kroku, aby nie ustalać rezultatów zawodów poza torem.

Co ciekawe, Czerwone Byki stosują kontrowersyjną wersję wlotów już od GP Bahrajnu. Dzieje się tak, ponieważ Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) poinformowała austriacką ekipę, że skonstruowana przez nią podłoga jest zgodna z regulacjami technicznymi. Rywale mają zupełnie inne zdanie na ten temat, dlatego w najbliższych dniach dojdzie do spotkania FIA z zespołami, podczas którego cała sprawa będzie dyskutowana. Decyzja, czy Red Bull nadal może jeździć ze swoimi wlotami, zapadnie na pewno przed GP Kanady.