Verstappen jest chroniony przez sędziów zdaniem Villeneuve'a

Jacques Villeneuve zarzucił sędziom Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) chronienie Maxa Verstappena w Formule 1.

Po ostatnim wyścigu na torze Spa-Francorchamps kierowca Red Bulla znów jest napiętnowany za swoją jazdę - zwłaszcza kontrowersyjne obrony przed Kimim Raikkonenem - ale odpiera wszelką krytykę wskazując, że sędziowie nie mieli do niego zarzutów.Nastolatek nie został ukarany również po dyskusyjnych manewrach w pojedynkach z Raikkonenem i Nico Rosbergiem w dwóch poprzednich zawodach.

Znany ze śmiałych wypowiedzi Villeneuve - mistrz świata F1 sprzed 19 lat - zasugerował, że sędziowie przymykają oko na wyczyny Holendra, ponieważ zwiększa nimi zainteresowanie królową sportów motorowych. Kanadyjczyk krytyczny wobec Maxa jeszcze zanim ten znalazł się w najważniejszej serii wyścigowej świata, już wcześniej mówił, że ma specjalne względy.

„Problemem jest FIA, ponieważ wydaje się, jakby miał ochronę". - powiedział teraz portalowi Motorsport.com.

„Chcą, aby był gwiazdą". „Spójrz na GP Niemiec. Robił slalom na prostej, przez co Nico (Rosberg) przestrzelił punkt hamowania. Pojechali trochę szeroko - i Nico dostał karę. Za coś nawet mniej poważnego niż... I to nawet nie była jego wina".

„Więc coś jest nie tak. Nie wiem. To coś mnie denerwuje, ale tak po prostu już jest. Dwadzieścia lat temu ktoś powiesiłby go na suchej gałęzi".

Jacques Villeneuve

„(...) To, co zrobił Kimiemu dwa razy na prostej, Vettelowi też... Po prostu niech się uspokoi. Bo kogoś zabije".

Ale zapytany, czy Verstappen zacznie jeździć ostrożniej, odpowiedział: „Naturalnie nie. Dlaczego miałby? Z każdym wyścigiem jest coraz gorzej".Spytany, czy może zostać nauczony rozsądku przez innych kierowców, odparł: „Nie, ponieważ teraz zawodnik straciłby licencję. Teraz już nie, nie w tej politycznej atmosferze. Coś takiego się nie zdarzy".

„Ale spójrz na igrzyska olimpijskie. Jacyś sędziowie stracili prawo do sędziowania. Tutaj też powinno się tak zrobić, bo to co się wydarzyło było oczywiście nie do przyjęcia". - dodał.