Toro Rosso ma nadrabiać brak poprawek do silnika dużym rozwojem bolidu

Zespoły Toro Rosso wierzy w spore pokłady niewykorzystanego potencjału u swojego tegorocznego bolidu Formuły 1, które powinny zrekompensować brak usprawnień do napędzającego go silnika Ferrari.

Juniorska ekipa Red Bulla kupiła na sezon 2016 jednostkę napędową Ferrari w wersji z końca sezonu 2015 i pozostanie przy tej specyfikacji przez cały rok, podczas gdy motory używane przez inne stajnie będą rozwijane. Team Maxa Verstappena oraz Carlosa Sainza Juniora nie spodziewa się jednak zostać w tyle, ponieważ ma wprowadzić nawet trzy duże pakiety poprawek do samego samochodu.

Model STR11 prawdopodobnie został mniej dopracowany od aut rywali, gdyż przygotowano go w pośpiechu na ostatnią chwilę, w rezultacie później zmiany dostawcy silników przez włoski zespół.

„Oczywiście, zwyczajnie zabrakło nam czasu na zoptymalizowanie wszystkiego". - powiedział portalowi Motorsport.com szef ekipy Franz Tost. „Grupa Jamesa Keya (dyrektora technicznego stajni - przyp. red.) już pracuje nad ulepszeniami".

„Jestem dość pewny poprawienia samochodu w trakcie sezonu, co jest nam niezbędne, jako że mamy zeszłoroczny silnik. Musimy zatem skupiać się na rozwoju bolidu".

„Liczę, że przy dwóch lub trzech dużych zestawach nowych części uda nam się to".

Po dwóch wyścigach Toro Rosso zajmuje 6. miejsce w klasyfikacji generalnej konstruktorów. Piątą pozycję, która jest celem zespołu, okupuje niespodziewanie nowy team Haas, mający 7 punktów więcej.