Schumacher nie przestraszył Rosberga coraz lepszymi wynikami

Nico Rosberg wątpi, by progres wyników uzyskiwanych przez Michaela Schumachera po powrocie do F1 był w głównej mierze efektem progresu jego formy.

Dwa lata temu Rosberg pokonał Schumachera różnicą aż 70 punktów, ale na koniec zeszłorocznej edycji mistrzostw reprezentantów Mercedesa dzieliło już tylko 13 oczek. Młodszy z duetu Niemców docenia postęp swojego zespołowego partnera, jednak jego zdaniem 43-latek poprawił uzyskiwane rezultaty przede wszystkim dlatego, że będące największą słabością Schumachera kwalifikacje po sezonie 2010 straciły na znaczeniu.

„Michael zmniejszył do mnie stratę, ale zrobił to głównie dzięki wprowadzeniu opon Pirelli oraz DRS, które ułatwiły wyprzedzanie". - powiedział Rosberg. „Sobotnie czasówki już nie są tak ważne jak kiedyś i to cała tajemnica. Chociaż Michael rzeczywiście jeździ trochę szybciej". Rosberg wyznał ponadto, iż ze względu na duży respekt do Schumachera początkowo traktował 7-krotnego mistrza świata z dystansem. Lody zostały już na szczęście przełamane. „Gdy zaczynaliśmy współpracę, darzyłem go olbrzymim szacunkiem, ale z czasem się przyzwyczaiłem". - wyjaśnił. „Rywalizujemy na tych samych zasadach, dlatego było łatwiej. Szanuję jego zaangażowanie i podejście do sportu. Ciekawie się to obserwuje". Nico nie przejmuje się również faktem, że mimo regularnego ogrywania Michaela, w statystykach F1 nie dorasta legendarnemu Niemcowi do pięt. Schumacher ma na koncie rekordową ilość 91 zwycięstw, podczas gdy Rosberg nie wygrał ani jednego ze 108 Grand Prix, w których wziął udział. „Mój czas nadejdzie, gdy dostanę właściwy bolid". - zapewniał 26-latek. „Czekam na triumfy, bo wiem, że dojeżdżanie do mety pierwszym będzie niesamowitym uczuciem, lecz potrafię czerpać radość też z tego, że wykonuję dobrą robotę. Tak było np. podczas ostatniego GP Abu Zabi, gdzie zająłem szóste miejsce".