Schumacher: Gdybym jeździł Red Bullem albo McLarenem, byłbym w czołówce

Michael Schumacher wyraził przekonanie, że dysponując podczas swojej drugiej kariery w Formule Jeden bolidem Red Bulla lub McLarena, należałby do ścisłej czołówki stawki. Nie chciał jednak wyrokować, czy potrafiłby tymi autami wygrywać.

Wracając w 2010 roku do F1 po trzech latach przerwy, Schumacher miał nadzieję powalczyć o ósmy tytuł mistrza świata, lecz mało konkurencyjnymi samochodami Mercedesa przez trzy sezony nie zdołał ani razu przeciąć mety wyścigu pierwszy. Wielu zastanawiało się, jak legendarny Niemiec wypadłby za sterami dzielącego i rządzącego Red Bulla, albo chociaż McLarena. Sam zainteresowany długo w tej sprawie milczał, ale wreszcie podjął temat.

„Jestem gotów zaakceptować, że jeśli miałbym taką maszynę, jaką rywale, którzy mnie pokonywali, nie odstawałbym od nich". - powiedział Schumacher w obszernym wywiadzie dla rodzimego magazynu Auto Motor und Sport. „Czy Red Bullem lub McLarenem bym wygrywał? To dobre pytanie, na które nie mogę odpowiedzieć. Każdy kierowca potrzebuje czasu, aby zestroić swój bolid tak, by mógł nim zwyciężać. Nikt nie wsiada do auta i wygrywa od razu (...). Czy wyścigówką ustawioną pod Vettela pojechałbym tak szybko, jak dopasowaną do siebie? Chyba nie". Zdaniem 43-latka współczesne bolidy Formuły 1 są dużo bardziej wyżyłowane niż za czasów jego pierwszej przygody z królową sportów motorowych, a stawka bliżej siebie. Przez to umiejętności kierowców decydują o wynikach paradoksalnie w mniejszym stopniu.

„Gdy zaczynałem karierę, mogłem odstawić konkurenta nie na kilka dziesiątych, a całą sekundę". - mówił Michael. „Dlaczego? Ponieważ bolidy nie były tak dobrze zbalansowane aerodynamicznie, miały bardzo surowe właściwości jezdne. Dzięki temu zawodnik miał duże pole manewru. Dzisiejsze wozy są stabilne i nie możesz zrobić aż tak wielkiej różnicy".

Dodatkowo Schumachera zdziwiło to, jak łatwo teraźniejszymi bolidami jeździć na granicy. „Gdy po wypadku Felipe Massy zgodziłem się pomóc Ferrari, złapałem odpowiednie tempo bardzo szybko". - wspominał. „Najtrudniej nauczyć się wykorzystywać możliwości zespołu, zebrać wszystkie składniki niezbędne do sukcesu. Gdy wszedłem do Mercedesa, potrzebowałem na to więcej czasu niż myślałem..." Szef Formuły 1 - Bernie Ecclestone nie ma wątpliwości, że powodem rozczarowujących występów "Schumiego" po powrocie był nie on sam, a samochód Srebrnych Strzał. „Gdyby jeździł Red Bullem czy Ferrari, mógłby nadal wygrywać". - stwierdził 82-letni Brytyjczyk, przekonany że nieudane wznowienie kariery naruszyło wielką legendę Schumachera.

„Powinien zażądać (od Mercedesa) większych gwarancji. Przez swój bolid został zniszczony. Teraz jego reputacja jest nadszarpnięta". - podkreślał Ecclestone. Schumacher widzi całą sprawę nieco inaczej. Jest dumny, że mimo przekroczenia czterdziestki potrafił rywalizować na szczycie sportów motorowych.

„Oczywiście zastanawiałem się, czy dam radę". - ujawnił. „Podczas pierwszych testów i pierwszego wyścigu obserwowałem siebie bardzo uważnie sprawdzając, czy wszystko jest na dawnym poziomie. Miło było uzyskać potwierdzenie".