Rozemocjonowany Schumacher cieszy się punktami na pożegnanie z Formułą 1

Michael Schumacher był zachwycony, że mimo przebicia opony zdołał osiągnąć metę rozegranego w Brazylii swojego finałowego wyścigu Formuły 1 jako siódmy. Podczas naszpikowanych incydentami zawodów 43-letni Niemiec początkowo spadł na koniec stawki i nawet został zdublowany, ale w wielkim stylu odrobił straty. Doszedł do szóstego miejsca, zanim pod koniec nie wyprzedził go zdobywający mistrzowski tytuł Sebastian Vettel.

„To było całkiem duże wyzwanie, ponieważ oczywiście złapałem kapcia i wylądowałem na końcu". - relacjonował Schumacher. „Przypomniał mi się trochę rok 2006, gdy miałem tutaj podobną historię. Na szczęście jestem taki, że nigdy się nie poddaję, zawsze próbuję znaleźć rozwiązanie. Dałem radę".

Dla reprezentanta Mercedesa wczorajszy wyścig był chwytający za serce także dlatego, że kiedy on żegnał królową sportów motorowych, rodak Vettel sięgnął po swój trzeci z rzędu tytuł jej mistrza świata. „To oczywiście miłe zakończenie". - przyznał. „Trochę przypomina mi sezon 2003, kiedy miałem podobne problemy z wywalczeniem mistrzostwa i zdobyłem je zaledwie jednym punktem. Jestem z niego dumny. To mój dobry kompan".

Odrabiając straty, na Interlagos Schumacher stoczył również ostry pojedynek z Kimim Raikkonenem. „Ludzie przyszli zobaczyć show, więc można im je zapewnić". - tłumaczył.

„Dawać z siebie wszystko i jechać na maksimum. Tak robiłem, (ale) w pewnych momentach musisz zaakceptować, że nie ma już miejsca się wcisnąć i uznać swoją porażkę". Siedmiokrotny czempion F1 dodał, iż jest niewiarygodnie wdzięczny kibicom za otrzymane wsparcie po swoim ostatecznie rozczarowującym powrocie do najbardziej prestiżowej serii wyścigowej świata z Mercedesem.

„To był piękny czas". - mówił Schumacher. „Dzieliliśmy się wieloma momentami i ekscytującymi, i trudnymi. W pewnym sensie najbardziej niesamowite jest to, że podczas trzech ostatnich lat, które były dla mnie najbardziej trudne, czułem dużo wsparcia. Fani zawsze byli za mną".