Rosberg zawiedziony Mercedesem

Nico Rosberg tuż po ostatnim wyścigu na Węgrzech zauważył pewną dającą do myślenia rzecz - jego ojciec Keke łącznie wystartował w 114 zawodach F1, pięć z nich wygrał, raz zostając mistrzem świata. On sam mimo udziału w okragłej setce Grand Prix jeszcze nawet ani razu nie stanął na najwyższym stopniu podium, zaś walka o tytuł to dla niego na razie temat raczej z gatunku fantasy. Zdaniem Niemca przyczyną takiego stanu rzeczy jest nic innego, jak niekonkurencyjne bolidy, którymi musi się ścigać. Po czterech sezonach spędzonych w środku stawki z Williamsem 26-letni już kierowca przeniósł się do Mercedesa wierząc, że wreszcie dołączy do grona rywalizujących o najwyższe cele. Jednak jak jeździł w drugiej połowie pierwszej dziesiątki, tak robi to dalej. „Nikt nie wygrałby moim samochodem". - żalił się Nico w rozmowie z hiszpańskim dziennikiem El Pais. „Rywalizując W02 siódme miejsce należy traktować jak wygraną".

Niedawno szef stajni z Brackley - Ross Brawn przyznał, że tegoroczna Srebrna Strzała ma sporo niedociągnięć. Gdy dziennikarze spytali Rosberga, co konkretnie jest problemem auta, ten odparł: „Wszystko. Głównie aerodynamika, zaś od strony mechanicznej sprawa redukcji masy. Do silnika nie mam zastrzeżeń, ale dmuchany dyfuzor obecnie stanowiący bardzo ważny element pakietu można znacznie poprawić. Pracujemy nad tym". Ile więc jeszcze będzie trwała cierpliwość Niemca oczekującego na bolid z najwyższej półki? „Pod koniec tego roku lub w przyszłym zacznę myśleć o wygrywaniu". - oświadczył. Hmmm... Wygrywaniu, czy zmianie zespołu?