Ricciardo bliżej transferu do Red Bulla. "Jest lepszy niż Vergne"

Helmut Marko wyjawił, że z duetu kierowców Toro Rosso to Daniel Ricciardo ma większe szanse przejść na sezon 2014 do Red Bull Racing. Doradca mistrzów świata Formuły 1 jednocześnie umniejszył znaczenie możliwości zatrudnienia przez swój zespół zawodnika konkurencyjnego teamu.

Po tegorocznych zmaganiach Red Bulla opuścić może Mark Webber, skłócony z liderem stajni Sebastianem Vettelem na skutek afery o zignorowanie team orders w GP Malezji, a także przymierzany do wyścigów długodystansowych. Początkowo faworytem do przejęcia posady 36-letniego Australijczyka był Kimi Raikkonen, przyjaciel Vettela, imponujący za sterami Lotusa. Czerwone Byki publicznie wyraziły zainteresowanie Finem, lecz teraz Marko wyjaśnił, że „nie ma potrzeby spieszyć się" z podejmowaniem decyzji dotyczącej przyszłorocznego składu kierowców, a Red Bull dysponuje przecież jeszcze „dwoma bardzo dobrymi juniorami".

Daniel Ricciardo i Jean-Eric VergneHelmut Marko

„Generalnie jesteśmy usatysfakcjonowani oboma kierowcami Toro Rosso. (Ale) Ricciardo jest obecnie lepszy. (Jean-Eric) Vergne jeździ zbyt gwałtownie, w kwalifikacjach wymaga za wiele od delikatnych opon". - stwierdził Marko.

Podczas pierwszych czterech grand prix sezonu 2013 Ricciardo trzykrotnie pokonał Vergne'a w kwalifikacjach. Do GP Chin wywalczył znakomite siódme pole startowe i na takim miejscu ukończył wyścig. To najlepszy wynik w jego karierze, ale 23-latek pragnie zaimponować szefostwu Red Bulla jeszcze bardziej.

„Cóż, siódma pozycja w Szanghaju na pewno mi nie zaszkodziła. Jednak wiem, że muszę zrobić więcej, jeżeli chcę mieć dobrą szansę transferu do Red Bulla". - wyjaśniał Australijczyk. „Muszę pokazać, iż to nie był jednorazowy przebłysk". Bądź co bądź Marko za bardzo realny scenariusz bierze też pozostawienie w kokpicie Webbera, który jak przekonuje mimo różnic z Vettelem wciąż potrafi z nim „konstruktywnie współpracować".

„To nam wystarczy". - podkreślał Austriak. „Dopóki tak zostanie, dopóty nie mamy się o co martwić. Nasi zawodnicy nigdy nie byli wielkimi przyjaciółmi, ale ten skład kierowców nadal zdaje egzamin".