Red Bull: Tytuły powędrują do tych, którzy pokażą najrówniejszą formę

Szef Red Bull Racing - Christian Horner wierzy, że klucz do wygrania tegorocznych mistrzostw to unikanie dużych spadków formy. Wobec nieustannych i zaskakujących zmian układu sił w stawce, najważniejsze ma być punktowanie regularne, niekoniecznie wysokie, przemieszane ze słabymi wynikami. Póki co Czerwone Byki swój plan realizują pomyślnie, bo choć wygrały tylko jedne z pięciu rozegranych zawodów, przewodzą obu klasyfikacjom - zarówno konstruktorów, jak i kierowców. „To nie przypadek, że po pięciu wyścigach mamy pięciu różnych zwycięzców i nie przypadek, że to my liderujemy w tabelach". - powiedział Horner. „Dobrą robotę wykonaliśmy nie wtedy, gdy byliśmy w stanie wygrać, ale wtedy, gdy zdołaliśmy wyjść z opresji. Stabilność formy będzie krytycznym punktem tegorocznej kampanii".

Pryncypał mistrzów świata nie łudzi się, że z czasem tegoroczny układ stawki ulegnie stabilizacji i o triumf zacznie walczyć tylko wąska grupka kierowców. „Kto wie, może następne GP wygra Caterham!" - stwierdził żartobliwie Brytyjczyk. „Sądzę, że miano najszybszego będzie krążyć między zespołami". Pytany o przyczynę nagłej nieprzewydywalności F1, Horner bez wahania wskazał opony Pirelli: „Oczywiście to one rozdają karty. Na padoku wielu drapie się po głowach, próbując zrozumieć charakterystykę ogumienia i poszerzyć zakres jego optymalnej pracy. Kto na danym torze zrobi to najlepiej, będzie panował". Tymczasem Pirelli ujawniło, że w GP Hiszpanii niektóre teamy zaczęły już dochodzić, jak ujarzmić wysoką degradację opon. „Trzy-cztery stajnie zrobiły pewien postęp". - powiedział dyrektor ds. sportu włoskiego dostawcy, Paul Hembery. „Ich kroki naprzód znalazły odzwierciedlenie w wynikach".