Raport FIA: Bianchi nie zwolnił wystarczająco, w bolidzie nie zadziałał system wyłączający silnik

Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) przedstawiła wyniki pełnego dochodzenia ws. wypadku Julesa Bianchiego podczas tegorocznego wyścigu Formuły 1 o GP Japonii. Stwierdzono, że kierowca Marussi nie zwolnił wystarczająco, ale odkryto także niesprawność jego bolidu, która mogła mieć wpływ na skalę całego incydentu.

Bianchi cały czas znajduje się w krytycznym stanie z poważnym urazem mózgu po tym, jak wypadł z mokrego toru Suzuka przy podwójnej żółtej fladze i niefortunnie uderzył w dźwig zabierający z pobocza bolid Adriana Sutila.FIA powołała 10-osobowy panel ekspertów dla zbadania tego zdarzenia. W skład komisji weszli m. in. Ross Brawn (były szef Mercedesa i były dyrektor techniczny Ferrari), Stefano Domenicali (były szef Ferrari), czy Emerson Fittipaldi (były 2-krotny mistrz świata F1).

Po sześciu tygodniach pracy, panel zaprezentował liczący 396 stron raport na temat wypadku. Jego najważniejszy punkt mówi, że Bianchi „nie zwolnił wystarczająco, aby uniknąć utraty kontroli nad bolidem". Jednak ustalono też, iż z powodu niewłaściwego zgrania z samochodem Marussi nowego w F1 systemu elektronicznego sterowania tylnych hamulców, w aucie nie zadziałał system bezpieczeństwa wyłączający silnik, gdy Bianchi opuszczając tor wcisnął naraz pedały gazu oraz hamulca.

„Mogło to wpłynąć na prędkość, z jaką kierowca uderzył w dźwig, ale nie da się tego wiarygodnie oszacować". - wyjaśnia raport. Komisja stwierdziła również, że dyrektor wyścigu z ramienia FIA - Charlie Whiting postąpił w pełni zgodnie z przepisami, nie ściągając na tor safety cara po wypadku Sutila, a tylko wywieszając żółte flagi.

Jednak o ile panel orzekł, że zachowano wszystkie środki bezpieczeństwa, o tyle doradził poprawę ich na przyszłość.Zasugerowano m. in. rozpoczynanie wyścigów F1 bez sztucznego oświetlenia nie później niż 4 godziny przed zmrokiem, aby zawodnicy mieli dobrą widoczność, unikanie przeprowadzania zawodów w danym kraju o deszczowej porze roku, sprawdzenie systemów drenażowych torów, czy przyznanie firmie Pirelli corocznego testu deszczowych opon - mimo podkreślenia, iż jakość ogumienia nie przyczyniła się do zdarzenia.Wykluczono natomiast wprowadzenie w reakcji na wypadek Bianchiego zamknięcia kokpitów bolidów F1, czy osłon wokół dźwigów zabierających samochody z toru.

„Ani zamknięty kokpit, ani osłona dźwigu nie złagodziłyby obrażeń odniesionych przez Bianchiego". - głosi raport. „Żadne z tych rozwiązań nie jest praktyczne, ze względu na bardzo dużą siłę uderzenia, gdy 700-kilogramowy bolid wpada na 6.5-tonowy dźwig z prędkością 126 km/h".Komisja FIA wreszcie rekomendowała - wszystkim seriom wyścigowym - wprowadzenie ograniczenia prędkości na torze w strefie obowiązywania żółtych flag.

Formuła 1 wprowadza podobny system - wirtualny safety car - na sezon 2015.