Odmienne nastroje w Lotus Renault GP

Dzisiejszy wyścig ułożył się pomyślnie tylko dla jednego z kierowców Lotus Renault GP. Witalij Pietrow wykorzystał strategię dwóch pit-stopów, zdobył punkty i nie dał się ograć reprezentantom Force India, tym samym wykonał swoje zadanie. Bruno Senna tymczasem zaliczył słaby start, miał długi pierwszy pit-stop, a na miękkich oponach nie prezentował tempa, jakiego od niego oczekiwano. W efekcie Brazylijczyk do mety dojechał dopiero jako szesnasty. „Na początek założyliśmy średnie opony i robiłem wszystko, by po starcie utrzymać pozycję, ponieważ samochody wokół mnie miały miękkie ogumienie". - relacjonował Pietrow. „Koła mocno się uślizgnęły, więc jak na te opony ruszyłem dobrze - dysponując miękką mieszanką zyskałbym parę miejsc. Podczas wyścigu ciężko było rywalizować z kierowcami jadącymi na bardziej przyczepnych gumach. Chcieliśmy finiszować przez zawodnikami Force India i to się udało. Gdy pod koniec założyłem miękkie ogumienie, bolid był o wiele lepszy; śmiałem się sam do siebie i zacząłem mocno cisnąć! Wyprzedziłem sporo aut, już nawet nie wiem ile. Szkoda tylko, że Sergio (Perez) był tak daleko". Senna swój słaby występ tłumaczył problemami z oponami. Zasugerował ponadto, że za jego nieudany start winę ponosi Pietrow: „Rozczarowujący wyścig dla mnie, biorąc pod uwagę to, jaką pozycję wywalczyłem podczas kwalifikacji. W drugim zakręcie Witalij mnie trochę przycisnął i ciężko było się pozbierać. Przez resztę zawodów jechałem w tłoku, a ogumienie kończyło się szybko".