Mosley: FIA straci kontrolę nad Formułą 1

Na trzy tygodnie przed obradami Zgromadzenia Generalnego, Max Mosley ostrzegł FIA, że jego dymisja spowoduje utratę przez nią kontroli nad Formułą 1.

Prawdopodobieństwo, że Mosley utrzyma się na stanowisku staje się z tygodnia na tydzień coraz mniej realne. Jego prestiż jeszcze bardziej ucierpiał w poprzednim tygodniu, gdy wyszło na jaw, że rodzina książęca Monako nie życzy sobie jego towarzystwa podczas Grand Prix. W związku z tym funkcje reprezentacyjne podczas zawodów przejmie dotychczasowy wiceprezydent federacji Marco Piccinini.

Mimo wcześniejszych zapowiedzi Mosley nie będzie również obecny na powyścigowym raucie - jednym z najbardziej prestiżowych wydarzeń w kalendarzu F1.

Zdawać by się mogło, że to koniec kariery dla 68-latka. Ten jednak nie składa broni i śle listy do prezesów związków motorowych na całym świecie, w których przestrzega o następstwach jego odwołania ze stanowiska.

W liście, do którego udało się dotrzeć Autosportowi można wyczytać, że Mosley działając z polecenia FIA próbuje zapobiec przejęciu Formuły 1 przez Berniego Ecclestonea i sponsorów. W dalszej części wspomnianego listu obecny prezydent straszy wizją zdominowania Formuły 1 przez sponsorów.

"Jesteśmy właśnie w trakcie rozmów odnośnie renegocjacji 100-letniej umowy pomiędzy FIA a posiadaczami praw do transmisji z zawodów Formuły 1 (CRH - Commercial Rights Holder). W tej umowie rozstrzygnie się, kto tak naprawdę będzie nadawał ton w F1."

"CRH domaga się naszej zgody na zmniejszenie obciążeń podatkowych, także chce mieć wpływ na regulamin zawodów oraz możliwość odsprzedania praw komukolwiek."

"W ten sposób Federacja całkowicie straciłaby kontrolę nad zawodami F1. Nasza pozycja finansowa uległaby znacznemu pogorszeniu, a co za tym idzie ucierpiałby na tym prestiż całej instytucji jaką jest FIA. Moim zdaniem nie powinniśmy się godzić na takie warunki."

Jak mówi sam Mosley jego dymisja, może spowodować pat decyzyjny na łonie organizacji, czego efektem może być przystanie na warunki CRH.

"Jedynym słusznym wyjściem z tej sytuacji jest podpisanie kolejnego aneksu do Concorde Agremeent i stawienie czoła prawdopodobnemu kryzysowi finansowemu w zawodach."

Zapytany o swojego możliwego następcę Mosley odpowiedział: "Nie widzę nikogo takiego, kto by miał na tyle silną i ugruntowana pozycję w tym sporcie, żeby mógł nie ulegać naciskom z zewnątrz."