Mercedes krytykuje karę dla Rosberga. "Zupełny nonsens"

"Toto" Wolff dowodzący Mercedesem w Formule 1 skrytykował sędziów FIA za ukaranie Nico Rosberga po stłuczce z Kimim Raikkonenem w dzisiejszym wyścigu o GP Malezji.

Rosberg, który musiał odrabiać straty przez niezawinioną kolizję na starcie z drugim kierowcą Ferrari - Sebastianem Vettelem, zderzył się z Raikkonenem, gdy wyprzedzał go odważnym manewrem 18 okrążeń przed końcem zmagań. Liderowi klasyfikacji generalnej doliczono za to na mecie 10 sekund, ale Niemiec utrzymał najniższy stopień podium. Ponieważ zdołał odskoczyć Raikkonenowi na ponad 13 sekund.

Rosberg cytowany przez nas wcześniej przyznał, że zaatakował "Icemana" agresywnie i nie polemizował z karą, lecz Wolff miał o nią pretensje, mimo iż nic nie zmieniła.

„Ta kara to zupełny nonsens". - stwierdził. „Nie chcę się na niej skupiać, ponieważ zawiedliśmy Lewisa (Hamiltona) i powinniśmy to sobie wyrzucać, a nie żalić się na niesprawiedliwą karę, która nie zrobiła żadnej różnicy. Ale parę miesięcy temu ustaliliśmy wspólnie, że chcemy pozwolić się kierowcom ścigać i jeśli nie będzie w 100 procentach jasne, kto zawinił, pozwolimy na walkę... A tutaj następuje coś takiego".

Punkt widzenia Raikkonena

Raikkonen powiedział, że wypadek mógł skończyć się odpadnięciem obu bolidów, gdyby nie ustąpił Rosbergowi. Poza tym potwierdził, iż próbę utrzymania się potem nie dalej niż 10 sekund za Srebrną Strzałą utrudniały mu istotne uszkodzenia samochodu.

„Co do sytuacji z Rosbergiem, oczywiście poniekąd spodziewałem się, że będzie czegoś próbował, bo pojechał trochę zabawną linią w pierwszym zakręcie". - mówił.

„Skręcałem, zobaczyłem błysk w lusterkach i musiałem pojechać prawą stroną, w przeciwnym razie może obaj nie pojechalibyśmy dalej".

„(...) Doszło do małego uszkodzenia przedniego skrzydła, ale bardziej ucierpiała podłoga bolidu".