McLaren znalazł źródło problemów Buttona. GP Europy odrodzeniem Brytyjczyka?

Ekipa McLarena wyjawiła, że odkryła przyczynę trwającego kryzysu formy Jensona Buttona.

Brytyjczyk zaczął jeździć źle od kwietniowego wyścigu w Bahrajnie. Największym ciosem było dla niego GP Kanady, które ukończył dopiero jako 16., dając się zdublować pierwszemu na mecie zespołowemu partnerowi Lewisowi Hamiltonowi. Po tych zawodach mistrz świata z sezonu 2009 tłumaczył, że był po prostu wolny i nie umiał poradzić sobie z oponami Pirelli. Spytany dlaczego, rozkładał bezradnie ręce. Jednak przed nadchodzącym GP Europy problemy Buttona udało się rozgryźć. Według McLarena diabeł tkwił w szczegółach. „Kanada była bardzo interesującym wyścigiem, bo obaj nasi kierowcy korzystali z zasadniczo takich samych bolidów, mieli do dyspozycji te same części". - opowiadał wczoraj dyrektor operacyjny stajni z Woking, Simon Roberts. „Chociaż pozwoliliśmy im dostosować ustawienia aut do swoich stylów jazdy, wyraźnie wystąpiły duże różnice w zachowaniu ogumienia oraz osiągach samochodów. W fabryce włożyliśmy mnóstwo pracy, by przeanalizować zebrane dane i sprawdzić, czy wszystko rzeczywiście było tak, jak sądziliśmy.

Teraz jesteśmy pewni, że z wozem Jensona wszystko było jak należy, podobnie jak z jego ustawieniami. Ale w detalach tych bolidów czasami występują pewne różnice. Udając się do Walencji wierzymy, że zdołaliśmy je zidentyfikować. Spróbujemy przygotować auto Jensona na kwalifikacje oraz wyścig troszkę inaczej".Roberts podkreślił, że nie potrzeba wiele, by Button odzyskał swoją szybkość: „Nie powiem, co konkretnie wymaga modyfikacji, ale te zmiany będą bardzo, bardzo subtelne. Nie musimy robić rewolucji w postaci zastosowania nowego balansu aerodynamicznego czy coś takiego. Chodzi o szczegóły.„Widzieliście, jak cienka jest w tym roku granica pomiędzy trafieniem, a nietrafieniem z zestrojeniem bolidu pod opony. Nie było żadnych poważnych błędów w ustawieniach auta Jensona, po prostu jednego dnia samochód prezentował zupełnie inny poziom osiągów. Uważamy, że jesteśmy bliżej rozwikłania tego wszystkiego. Czy już nam się udało - powie czas. To dla nas bolesne, ale bardzo interesujące i cenne doświadczenie". - dodał dyrektor operacyjny McLarena.