Marussia "zszokowana" zarzutami ws. wypadku Bianchiego

Marussia wyraziła oburzenie na zarzuty, jakoby przyczyniła się do wypadku swojego kierowcy Julesa Bianchiego podczas wyścigu Formuły 1 o GP Japonii.

Bianchi znajduje się w krytycznym stanie z poważnymi uszkodzeniami mózgu po tym, jak wypadł z mokrego toru Suzuka i uderzył w dźwig zabierający z pobocza bolid Adriana Sutila.W mediach pojawiły się ostatnio pogłoski, że Francuz przed incydentem nie zwolnił mimo żółtych flag, ponieważ Marussia popędzała go, aby pozostał przez Marcusem Ericssonem z Caterhama. Team z Banbury zdecydowanie zaprzeczył tym doniesieniom.

„Jesteśmy zszokowani i rozgniewani takimi zarzutami". - napisała Marussia w oświadczeniu.

„W czasie, gdy kierowca leży w krytycznym stanie w szpitalu, (...) nie jest miło być zmuszonym odpowiadać na głęboko przykre plotki i nieścisłości co do okoliczności wypadku Julesa.

„Jednak ponieważ te zarzuty są całkowicie fałszywe, zespół nie miał wyjścia, jak zareagować".

Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) na specjalnej konferencji prasowej kilka dni temu poświęconej wypadkowi Bianchiego zapewniła, że 25-latek zwolnił do żółtych flag, choć nie ujawniła jak bardzo.