Marko uważa Kwiata za większy talent od Gasly'ego i Hartleya

Helmut Marko pociągający za sznurki w Red Bullu zgodził się, że Daniił Kwiat jest bardziej utalentowanym kierowcą od Pierre'a Gasly'ego i Brendona Hartleya, którzy wygryźli go z zespołu Toro Rosso w Formule 1.

Austriak wyjaśnił jednak, że Rosjanin został zwolniony, ponieważ z niewiadomych przyczyn "stracił swoją szybkość". Kwiat jeździł w F1 już dla seniorskiej ekipy Red Bulla i dwukrotnie stał na podium, ale pod koniec sezonu 2017 stracił miejsce nawet w juniorskiej stajni producenta popularnego napoju energetycznego. Najpierw został zastąpiony Gaslym. Potem wrócił, występując w GP USA za Carlosa Sainza Juniora, który przeszedł do Renault. Zdołał zdobyć za Oceanem jeden punkt, mimo tego następnie przegrał rywalizację o posadę z Hartleyem - kolejnym debiutantem. Obaj nowi kierowcy Toro Rosso nie zapunktowali tego roku. Spytany teraz przez portal Motorsport.com, czy Kwiat nie jest od nich bardziej utalentowany, Marko odpowiedział: „Jest, całkowicie się z tym zgadzam".

„Niestety pokazał to tylko podczas swojego pierwszego sezonu w Toro Rosso i pierwszego sezonu w Red Bullu. Później jego forma drastycznie spadła. Miał problemy z hamulcami i oponami, których nie miał Ricciardo. Mówiąc krótko, coś stało się w jego głowie. Stracił swoją szybkość i spokój".

„Nie wiemy, co się stało. Próbowaliśmy wielu rzeczy, ale jego szybkość po prostu nie wróciła".

„Miał też za wiele wypadków na starcie wyścigu i nie reagował na to zbyt dobrze. Zamknął się w swojej skorupie i nie chciał nikogo słuchać".

„To smutne, bo pamiętam, jak w serii GP3 kompletnie zostawił w tyle konkurencję na Monzy i na Spa. Miał też jeden wyścig w Toro Rosso, kiedy ruszał z tyłu i przebił się przez stawkę. Atakował Raikkonena, nim nie zepsuły mu się hamulce. Miał parę rewelacyjnych występów". - dodał.Kwiat teraz jest kandydatem na nowego kierowcę Williamsa, ale za faworyta do otrzymania angażu w brytyjskim teamie na sezon 2018 uchodzi inny Rosjanin - Siergiej Sirotkin. O fotel w ekipie z Grove ciągle walczy też nasz Robert Kubica.