Hamilton: Mam nadzieję, że prawda wyjdzie na jaw

Lewis Hamilton zamiast do Singapuru udał się do Paryża, aby przed Sądem Arbitrażowym FIA walczyć o zwycięstwo i punkty, które zostały mu odebrane już po zakończeniu Grand Prix Belgii.

„Cokolwiek się wydarzy, nie mam zamiaru o tym myśleć”, powiedział Brytyjczyk po przesłuchaniu, podczas którego przedstawił własną wersję wydarzeń. „Mam tylko nadzieję, że prawda wyjdzie na jaw. Jestem kierowcą wyścigowym i dążę do perfekcji - to właśnie moja praca i to kocham. Aktualnie koncentruję się już tylko na następnym wyścigu i walce o kolejne zwycięstwo.”

Hamilton twierdzi, że po ścięciu zakrętu oddał zyskaną przewagę i nie widział nic złego w fakcie, że kilkadziesiąt metrów dalej ponownie zaatakował - tym razem skutecznie.

„Jako kierowcy musimy podejmować decyzje w ułamku sekundy. Ktoś, kto nie ściga się w Formule 1 tego nie zrozumie”, tłumaczył. „W walkę wkładamy całe serce.”

„Ostatnią rzeczą jakiej chciałem, była zupełnie niepotrzebna kolizja. Stoczyliśmy wspaniałą bitwę, więc nie chciałem podejmować niepotrzebnego ryzyka i właśnie dlatego ściąłem szykanę.” „Widziałem powtórkę z dziesięć razy i pamiętam wszystko jak dziś. Według mnie oddałem całą zyskaną przewagę.”

Zanim sędziowie zaczną się zastanawiać czy faktycznie tak było, najpierw muszą ocenić, czy apelacja McLarena jest w ogóle zasadna, ponieważ w świetle przepisów od kary przejazdu przez boksy, która w przypadku Hamiltona została zamieniona na karę 25 sekund, nie przysługuje odwołanie.

Decyzja Sądu Arbitrażowego FIA spodziewana jest dziś rano.