Grosjean bał się, że posada w Lotusie mu odpłynęła

Romain Grosjean przyznał się do obaw o utrzymanie posady kierowcy Lotusa po pełnym wzlotów i upadków sezonie 2012.

Francuz tego roku pozytywnie zaskoczył swoją szybkością i zdobył trzy podia, ale częste powodowanie wypadków skutkujące zawieszeniem przez sędziów na jeden wyścig zepsuło mu kampanię. Kiedy zaczął próbować wystrzegać się kraks, przestał prezentować tak imponujące tempo jak wcześniej. Lotus długo zwlekał z przedłużeniem 26-latkowi kontraktu, jak twierdzi serwis Autosport po cichu negocjując z dostępnymi Heikki Kovalainenem i Kamui Kobayashim. Jednak wczoraj wieczorem brytyjski team ogłosił pozostawienie Grosjeana na 2013 rok.

„Byłem przejęty". - wyznał Romain. „Ostatni okres nie był dla mnie najłatwiejszy. Nadszedł grudzień, sezon dobiegł końca, a ja musiałem wciąż czekać na decyzję. Prowadziłem pozytywne rozmowy z właścielami zespołu, próbowaliśmy analizować sytuację, zrozumieć ją oraz zobaczyć, czy możemy utrzymać dobrą szybkość i jednocześnie zacząć zdobywać dużo punktów".

Kiedy jeszcze nie wiedział, czy zachowa kokpit, dwa tygodnie temu Francuz nazwał Formułę 1 światem „bez litości". „Ale to normalne na takim poziomie". - wyjaśniał. „Tak samo jest wśród bankierów i zegarmistrzów; nie ma miejsca na łaskę. Posad w F1 jest mało, nikt nie daje prezentów".

Spytany wtedy, czego nauczył go burzliwy sezon 2012, Grosjean odparł: „Wielu rzeczy. Więcej niż oczekiwałem.

„Świat Formuły 1 jest dużo trudniejszy niż sobie wyobrażałem. Kiedy do niego wracałem, dostrzegłem górę do przejścia. Kiedy zacząłem się po niej wspinać, zauważyłem jak bardzo jest wysoka".

Udzielając teraz wywiadu serwisowi Autosport, reprezentant Lotusa dodał, że za priorytet na sezon 2013 stawia sobie osiąganie mety. W tym roku ukończył tylko 8 z 19 wyścigów. „To całkiem proste". - mówił. „Chcą, abym po prostu finiszował. To wszystko, czego potrzebujemy".Pytany o oczekiwania dotyczące konkretnych wyników, Grosjean tłumaczył: „Byłoby fantastycznie wygrywać, ale po pierwsze trzeba zrobić dobrą robotę dla teamu i dla siebie. Podczas wyścigowego weekendu musimy robić wszystko po kolei. Na rezultat spojrzymy po ujrzeniu flagi w szachownicę".