FIA nie zgodziła się na modyfikację opon dla zredukowania pit-stopów. Zmiany poważnie okrojone

Zaplanowana przez Pirelli przeróbka ogumienia na Grand Prix Kanady będzie najprawdopodobniej dużo mniejszego kalibru niż zakładano. Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) nakazała włoskiemu dostawcy wprowadzenie tylko takich modyfikacji, które posłużą wyeliminowaniu problemu rozwarstwiania się jego produktu. Jak informowaliśmy wczoraj, regulamin Formuły 1 zabrania zmieniania opon w trakcie sezonu, chyba że ów krok popierają wszystkie zespoły - na co w tym przypadku nie można liczyć - lub chodzi o kwestie bezpieczeństwa.Pirelli chciało zmodyfikować ogumienie głównie dla zredukowania jego degradacji, a co za tym idzie okrojenia liczby pit-stopów. FIA nie pozwoliła na tego typu zmiany, za to zgodziła się, by wprowadzono poprawki przeznaczone położeniu kresu coraz liczniejszym defektom opon. W zeszłotygodniowym GP Hiszpanii delaminacja tylnej gumy przytrafiła się Paulowi di Reście i Jeanowi-Erikowi Vergne, podczas GP Bahrajnu podobne problemy mieli Lewis Hamilton oraz Felipe Massa. Zmiany umotywowane względami bezpieczeństwa nie mogą jednak zawierać częściowego powrotu do ubiegłorocznej konstrukcji opon, jak chciało uczynić Pirelli. Interwencja FIA bez wątpienia jest nie na rękę Red Bullowi oraz Mercedesowi - stajniom, którym wysoka degradacja ogumienia doskwiera najbardziej. Natomiast ucieszą się z nich przede wszystkim Lotus i Ferrari. Oba te zespoły wyraziły swoje niezadowolenie, gdy Pirelli ogłosiło plan poważniejszego zmodyfikowania opon na Kanadę.