Chilton mierzy w punkty

Max Chilton chce tego roku otworzyć swoje konto punktowe w Formule 1.
Dwa dni temu ogłoszono, że zeszłoroczny debiutant utrzymał posadę kierowcy Marussi.

Chilton jako jedyny ukończył wszystkie 19 zawodów sezonu 2013, ale zajął ostatnie miejsce w klasyfikacji generalnej, z zerowym dorobkiem. Jego najlepszym wynikiem była 14. lokata na mecie GP Monako. Bolid Marussi nie pozwolił Brytyjczykowi wychylić nosa z końca stawki, lecz 22-latek wierzy, że jego team wykorzysta rewolucję przepisów technicznych zmuszającą zespoły do konstruowania samochodu na sezon 2014 od podstaw i pójdzie w górę. Swojej szansy upatruje też w spodziewanym gradzie awarii podczas pierwszych wyścigów. „Oczywiście to nasz cel". - odparł Max spytany o pierwsze punkty w F1. „Musisz mierzyć wysoko, ale jednocześnie zachować trzeźwe myślenie.

„Z tymi wszystkimi zmianami, małe stajnie nie muszą robić wiele, by zyskać, zaś topowym ekipom wystarczy tylko parę drobnych potknięć, by spaść.

„Poza tym, przez pierwsze wyścigi wszystko będzie bardzo przemieszane".

Chilton pokłada duże nadzieje w zakupie przez Marussię nowego silnika V6 turbo od Ferrari. Gdy obowiązywały wolnossące jednostki napędowe V8, rosyjski zespół używał najsłabszego motoru firmy Cosworth.

„Wszyscy wiemy, że Ferrari robi fantastyczne samochody, silniki tak samo". - mówił Chilton.Zeszłoroczny sezon Marussia zaczęła z szybszym bolidem od bezpośredniego rywala Caterhama, ale słabiej go usprawniała. Chilton spodziewa się dużego kroku naprzód w tej kwestii tego roku.

„Kluczem jest ciągłość. Marussia przystępuje do sezonu 2014 z niezmienionym składem kierowców i to naprawdę pomoże. Będziemy mogli od razu zająć się ulepszaniem auta, nie tracić czas na wzajemne poznawanie się, co wystąpi w wielu innych stajniach". - tłumaczył.„Gdy przywieziemy bolid do Jerez, miejmy nadzieję będzie jeździł tak jak tego oczekujemy". - dodał.