Caterham szykuje bolid na sezon 2015 - w tunelu aero Toyoty

Caterham nastawia się na kontynuowanie startów w Formule 1, już budując bolid na 2015 rok, oznajmił nowy szef stajni Manfredi Ravetto.Zespół z Norfolk porzucony parę miesięcy temu przez markę Caterham i skierowany w ręce tajemniczych inwestorów ze Szwajcarii oraz Dubaju, znalazł się w skrajnie trudnej sytuacji finansowej i coraz częściej spekulowano, że upadnie po zakończeniu obecnego sezonu. Jednak Ravetto w wywiadzie dla oficjalnej strony internetowej F1 zaprzeczył, by jego team planował zwijać manatki - wręcz przeciwnie. Caterham zabrał się za przygotowywanie nowego samochodu w wypożyczanym tunelu aerodynamicznym Toyoty w Kolonii. Według niemieckiego magazynu Auto Motor und Sport, za każdy tydzień używania go Japończycy inkasują około 100 tysięcy euro. „Obecnie testujemy bolid na sezon 2015 w tunelu aero Toyoty w Kolonii". - chwalił się Ravetto. „Oczywiście Toyota nie da ci swoich urządzeń za ładny uśmiech.

„Możesz z nich skorzystać tylko wykładając pieniądze - co robimy. A jeśli tak, to jesteśmy całkowicie nastawieni na pozostanie w Formule 1 na sezon 2015".

Nowy szef Caterhama przyznał jednak, że utrzymywanie zespołu przy życiu nawet teraz jest „małym cudem". „Małym cudem było także poprawienie konkurencyjności naszego aktualnego samochodu na tyle, że pod względem szybkości wyprzedziliśmy Marussię i bardzo zbliżyliśmy się do Lotusa oraz Saubera". - kontynuował.

„Robimy cuda!"

Caterham obok szykowania nowego bolidu, cały czas rozwija obecny, zdeterminowany wspiąć się na 10. miejsce w klasyfikacji generalnej konstruktorów, bez którego zostaną mu radykalnie okrojone przychody z kasy F1.Ravetto podkreślił bądź co bądź, że nawet kończąc sezon na ostatniej pozycji, jego ekipa może przetrwać.

„Staramy się usprawnić tegoroczny wóz". - mówił. „Chcemy wprowadzić jeszcze trochę nowych części, ponieważ celujemy w 10. lokatę w tabeli konstruktorów. Ona jest dla nas najważniejsza - ale nie niezbędna. Planujemy przyszłość dla zespołu bez względu czy ją zdobędziemy, czy nie".