Button niezainteresowany rolą pomocnika Alonso w Ferrari

Chociaż jak przyznaje utrzymuje kontakt z Ferrari i podkreśla „nigdy nie mów nigdy", realnych szans na ujrzenie Jensona Buttona w czerwonym bolidzie raczej nie ma. Reprezentant McLarena być może rozważyłby transfer do Scuderii, ale rola zwykłego pomocnika lidera zespołu Fernando Alonso, pełniona obecnie przez Felipe Massę, absolutnie go nie interesuje. Brytyjczyk nie wierzy też, że gdyby zasilił szeregi stajni z Maranello, ta porzuciłaby strategię rozgraniczania swoich kierowców na numer 1 i numer 2.

„Gdybyś go o to spytał, odparłby przecząco". - stwierdził Button poproszony przez włoski magazyn Autosprint o wypowiedzenie się, czy jego zdaniem Alonso wyraziłby zgodę, aby Ferrari dostosowało swoją strukturę do wymagań nowo zatrudnionego zawodnika. „To bardzo inteligenty kierowca i gdybyśmy jeździli na równych zasadach, może chętnie bym podjął z nim współpracę. Byłoby trudno, ale dzielnie garażu z kimś tak dobrym i mądrym jest zawsze interesującym doświadczeniem. Podziwiam go tak, jak podziwiałem Alaina Prosta - stworzył wokół siebie wspaniałą atmosferę, przyciągając bardzo dobrych ludzi.

„Przykro mi za Felipe, ale według mnie całe Ferrari skupia się na Fernando". - dodał bez ogródek Button.

Komentując swoje tegoroczne kontakty ze Scuderią, były mistrz świata wyjaśnił: „Cóż, zawsze są jakieś. Spotykając na padoku Stefano Domenicalego (szefa Ferrari - przyp. red.) za każdym razem mówię do niego 'Cześć, jak się masz?'. Ale obaj wiemy, że na przyszły rok mam już umowę. Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego spekulacje (o nowym kierowcy Ferrari) tak usilnie krążą wokół mnie".

Próbując podejść z innej strony, Autosprint spytał Buttona, czy jest zaszczycony, że Ferrari próbowało zatrudnić go na sezon 2013. „A kto powiedział, że próbowało?" - uśmiechał się 32-latek. „McLaren to zespół, który osiągnął bardzo wiele. Patrząc na czerwoną ekipę, ona jest równie utytułowana. Włosi pasjonują się sportem, zwłaszcza motorowym, lecz dla mnie właściwym miejscem jest teraz McLaren. Bądź co bądź zawsze powtarzam: 'Nigdy nie mów nigdy'".