Bolid Red Bulla osiągnął doskonałość? Newey czeka na odpowiedź

Ostatnie konstrukcje Red Bull Racing wychodzące z rąk technicznego guru Adriana Neweya były piekielnie szybkie w zakrętach, ale brakowało im tempa na prostych. Mimo tego na torze Spa wymagającym mniejszej siły docisku model RB7 radził sobie nadspodziewanie dobrze, co zaowocowało dubletem Czerwonych Byków. GP Włoch ma dać ostateczną odpowiedź, czy bolidy stajni z Milton Keynes rzeczywiście pozbyły się swojej jedynej słabości. Od dawna mówi się, że obiekt Monza będzie dla Red Bulla najtrudniejszą przeprawą. Jego charakterystyka mocno premiuje prędkości maksymalne, zaś zdolność sprawnego pokonywania łuków nie jest na nim aż tak ważna, jak gdzie indziej. Rok temu we Włoszech ani Mark Webber, ani Sebastian Vettel nie byli w stanie nawiązać walki z ekipą Ferrari, krwi napsuli im także McLareny. „Dlatego Adrian Newey pracował szczególnie ciężko nad pakietem aerodynamicznym ze średnim i niskim poziomem docisku". - ujawnił cytowany przez Auto Motor und Sport szef RBR - Christian Horner. Wyścigowy weekend w Belgii pokazał, iż obecnie nawet długie proste być może nie powstrzymają panujących mistrzów świata. Na potwierdzenie tej tezy trzeba jednak poczekać do Monzy. „Przebieg rywalizacji w Spa nas rozpieścił. Liczymy na powtórkę w najbliższych zawodach". - powiedział Webber. Do tej pory Red Bull niskie prędkości maksymalne tłumaczył niewystarczającą mocą silnika Renault. Lewis Hamilton z McLarena ma świadomość, że narzekania na francuską jednostkę napędową podczas GP Włoch mogą znów forsować jego uszy. „Chciałbym nie słyszeć już żadnych objekcji dotyczących rzekomo słabego motoru Renault". - wyznał Brytyjczyk.