Alonso: Odejście z McLarena zrobi Hamiltonowi dobrze

jasne że dobrze zrobił. Jeden poważny konkurent do przyszłorocznego tytułu mniej.. ;-)

Hahahahahaha Alonso fenomenalne poczucie humoru. Oczywiście, że odejście zrobi Lewisowi dobrze, a Alonso jeszcze lepiej bo główny rywal do tytułu sam się wyeliminował z gry na 3 lata. "Będzie bardzo konkurencyjny" - w środku stawki walcząc z Massą, Senną i Kobayashim.

lewis hamilton,zapomniales alonso dodac jest lepszy od ciebie ale dobrze mówisz ze będzie walczył to jest gość z czołówki

Ta na pewno Teflonso życzy dobrze Hamiltonowi. Cieszy się że prawdopodobnie odpadł mu jeden z najgroźniejszych rywali. Bambo w Mclarenie miał zawsze mocny bolid a w Mercedesie? Szczerze mówiąc wątpie żeby Mercedes był lepszy od Mclarena w 2013.

I bardzo dobrze że Hamilton odszedł będzie święty spokój bo i tak nie ma szans aby kiedykolwiek wywalczył tytuł. Zawsze to tylko potrafił narzekać i płakać jak baba,mam nadzieje że gorzko tego pożałuje haha.

champ "Bambo w Mclarenie miał zawsze mocny bolid a w Mercedesie?" Bardzo dobrze to ująłeś. Miał zawsze bdb bolid a nic z tego nie potrafił zrobić. Alonso sie męczy ze słabym Ferrari i jakoś prowadzi w klasyfikacji generalnej! Wynika z tego jedno. McLarenowi bdb zrobi zmiana kierowcy bo może Perez będzie wstanie coś wywalczyć dla srebrnej strzały.

@seba1b''McLarenowi bdb zrobi zmiana kierowcy bo może Perez będzie wstanie coś wywalczyć dla srebrnej strzały'' przecież Perez będzie w McLarenie a nie w Mercedesie,jak mnie pamięć nie myli to Mercedes jest tak nazywany,a McLaren to nie Mercedes.

z tego co kojarzę to zawsze McLaren był nazywany srebrną strzałą w F1

Nicki większości przedmówców trzeba dobrze zapamiętać, co by im hipokryzję wytknąć za rok, góra dwa lata, kiedy będą pełni podziwu dla Hamiltona. On na pewno lepiej wie, co robi, niż my myślimy przed ekranami monitorów i jestem przekonany, że dobrze na tym wyjdzie.

myślę , że Alonso ma wiele racji ...

Przypuszczam, że prawdziwym powodem odejścia Hamiltona z McLarena była atmosfera panująca wokół niego. Przez te prawie 6 lat Hamilton popełnił mnóstwo głupstw, które popsuły jego relacje z zespołem. Wiele razy odpadał z wyścigów tylko dlatego, że nie potrafił zapanować nad swymi emocjami. Wydawało mu się, że wszystko musi mu się udać i dlatego pozwalał sobie na wiele nieprzemyślanych manewrów. Ma też swój udział w odejściu Alonso, co dla McLarena okazało się fatalne w skutkach. Zawiedziony Alonso przyczynił się do ujawnienia afery, której skutkiem było pozbawienie McLarena punktów i w efekcie utrata mistrzostwa konstruktorów. Po odejściu Alonso McLaren nie był w stanie włączyć się do walki o zwycięstwo w klasyfikacji konstruktorów - słabe wyniki Kovalainena to prawdopodobnie także skutek wykorzystywania przez Hamiltona dominującej pozycji w zespole. Były jednak duże szanse na zdobycie tytułów indywidualnych. Dwie z trzech takich szans w głupi sposób zostały zmarnowane przez Hamiltona (2007 i 2010). Hamilton o mało nie zaprzepaścił także trzeciej szansy, którą otrzymał w 2008 r. po części dzięki "wypadkowi" młodego Piqueta - nie potrafił samodzielnie dojechać na piątej pozycji w Brazylii, musiał mu w tym pomóc Glock. Okres pobytu Hamiltona w McLarenie to głównie okres straconych szans. Zespołowi zapewne ciąży także świadomość, że stawiając na Hamiltona, pozwolił odejść Alonso, który mógł mu dać to, co zaprzepaścił Hamilton. Inżynierowie i mechanicy McLarena chyba niezbyt dobrze czują się, obserwując poczynania Alonso w Ferrari. Przyjście Buttona pokazało, że Hamilton nie jest znowu taki wielki, jak wydawało się i jemu, i niektórym członkom zespołu. Button, którego wielu skazywało na pożarcie, pokazał, że jest w stanie walczyć o mistrzostwo i przy wsparciu zespołu wywalczenie go jest możliwe. Hamilton zapracował na wizerunek kierowcy nieodpowiedzialnego, który sam marnuje wiele punktów, a jednocześnie nie omieszka publicznie wytknąć zespołowi niedostatków bolidu. Ujawniając dane z telemetrii, pokazał, że jego więź z zespołem to już przeszłość. Rozstanie z Hamiltonem z pewnością dobrze zrobi McLarenowi, a przynajmniej mu nie zaszkodzi. O Hamiltonie na razie tego samego powiedzieć nie można.