Włodarze Caterhama w F1 grożą porzuceniem zespołu

Zespół Caterham w Formule 1 stanął ostatecznie nad przepaścią po tym, jak nowi włodarze stajni zagrozili wycofaniem się z niej.

Prywatni inwestorzy, którzy parę miesięcy temu nabyli jeżdżący na końcu stawki team od Tony'ego Fernandesa władającego marką samochodową Caterham, są coraz bardziej sfrustrowani problemami prawnymi, jakie mają przez malezyjskiego biznesmena. Niedawno do fabryki Caterham F1 Team w brytyjskim Leafield wkroczył komornik, a później zarządca, na skutek postawienia w stan upadłości działającej tam firmy Caterham Sports Limited (CSL), odrębrnej od zespołu Formuły 1 i należącej wciąż do Fernandesa.

CSL projektuje oraz buduje bolidy teamowi, dlatego zarządca uprzedził, że może nie wydać Caterhamowi samochodów na przyszłotygodniowy wyścig o GP USA. Dodatkowo zasugerował wyrzucenie stajni z jej siedziby. Włodarze Caterhama w specjalnym oświadczeniu dali dobitnie do zrozumienia, że mają tego dosyć.

„Z wielkim smutkiem musimy stwierdzić, że powołanie zarządcy ma katastrofalne skutki dla funkcjonowania zespołu Formuły 1". - przyznali. „Odkąd przyszedł, wydał wiele różnych oświadczeń, które poważnie szkodzą nabywcom ekipy.

„Po trzech miesiącach kierowania teamem w dobrej wierze, nabywca jest teraz zmuszony rozważyć wszystkie możliwości, łącznie z wycofaniem się z projektu.

„Nabywca poinstruował prawników, aby wysunięto niezbędne roszczenia przeciw wszystkim winowajcom, łącznie z Panem Fernandesem. Teraz to on będzie znów dowodził zespołem jako jego właściciel".Nabywcy Caterhama wyjaśnili, że Fernandes po transakcji sprzedaży stajni wbrew ustaleniom nadal nie przeniósł na nich jej udziałów. Zatem prawnie nie są właścicielami zespołu.

Fernandes odpowiedział na Twitterze: „Jeżeli coś kupujesz, powinieneś za to zapłacić. Proste".