Vettel chce się odpłacić Bottasowi za zeszłoroczną przegraną w Rosji

Sebastian Vettel mimo zdecydowanej porażki w kwalifikacjach Formuły 1 do GP Rosji nie traci nadziei na wygranie jutrzejszego wyścigu. Kierowcy Ferrari marzy się, aby ograć na starcie najszybszego dziś Valtteriego Bottasa podobnie, jak zawodnik Mercedesa ograł jego w zeszłym roku.

W poprzednim sezonie Vettel ruszał na torze Sochi Autodrom z pole position, ale po starcie spadł za trzeciego w czasówce Bottasa. Teraz jest odwrotnie. To Bottas ma pierwsze pole, a Vettel trzecie. Czy Niemiec może odpłacić Finowi pięknym za nadobne? Na razie straszy rywala takim scenariuszem.

„Właśnie rozmawiałem z Valtterim i przypomniałem mu, co się tutaj stało ubiegłego roku". - śmiał się Seb. „Może możemy to odwrócić; byłoby miło".

„Myślę, że zależy, jak ułoży się start. Ważny jest moment ruszenia. (...) Ale potem tak jak powiedziałem, to długi wyścig. Sprawa nie jest łatwa, lecz jeśli będzie wolne miejsce, spróbujemy je wykorzystać".

Zaskakująca strata

Ferrari dziś boleśnie przegrało z Mercedesem. Vettel stracił do Bottasa aż 0,556 sekundy. To nie wróży dobrze i tak coraz mniejszym szansom asa Scuderii na mistrzostwo świata. Wicelider punktacji pewnie miałby lepszy czas, gdyby nie drobny błąd, aczkolwiek zapewne tak czy inaczej nie włączyłby się do walki o pole position.

31-latek przyznał, że jest niemiło zaskoczony różnicą między srebrnym i czerwonym bolidem. Z drugiej strony nie traci pozytywnego nastawienia.„Nie mieliśmy tempa dość poważnie, co jest niespodzianką, ale tak wygląda sytuacja i będziemy jutro walczyć jak tylko możemy". - mówił.

„Myślę, że powinienem być nieco bliżej, lecz niewystarczająco blisko, aby stanowić zagrożenie. Popełniłem maleńki błąd w ostatnim sektorze. Ale wiedziałem, że muszę przyspieszyć o pół sekundy, więc musiałem spróbować to zrobić. Nie udało się, ale jestem dosyć zadowolony. Samochód prowadził się w porządku, dlatego jestem dość pozytywnie nastawiony na niedzielę".