Toyota nie odejdzie

John Howett zaprzeczył pogłoskom, jakoby Toyota, wraz z innymi producentami samochodów, przygotowywała się do odejścia z Formuły 1 wraz z końcem sezonu 2009.

Wiele koncernów samochodowych zagroziło odejściem podczas sporu z Maxem Mosleyem, jednak ten powiedział w Monako, że nawet gdyby zaakceptowały nowe przepisy, to mogłyby odejść z powodu globalnej recesji.

Na szczycie tej listy jest Toyota, której szefowie ostrzegali przed początkiem sezonu, że kolejny rok bez zwycięstwa może być końcem japońskiej marki w F1.

Lokalna gazeta „Express” z Kolonii gdzie mieści się siedziba Toyoty, napisała że po fatalnych osiągach w Monako zespół zdecydował się już na pożegnanie z F1.

Mówi się, że japońska marka spór z Mosleyem traktuje jako pretekst do takiego działania.

Niemiecki magazyn „Auto Motor und Sport” uważa natomiast, że decyzja została podjęta jeszcze przed obecnym sezonem.

Prezes japońskiej stajni John Howett, będący także wiceprezesem FOTA, zaprzeczył jednak tym pogłoskom i zapewnia, że Toyocie zależy na pozostaniu w F1.

"Wierzę że to tylko manipulacja. Takie stwierdzenie mogło być użyte z premedytacją aby wprowadzić dodatkowe napięcie w sytuacji." - powiedział Howett.

Kilka tygodni temu Toyota zasugerowała możliwość wycofania się z Formuły 1 po tym, jak FIA postanowiła wprowadzić od przyszłego roku ograniczenie budżetów zespołów do 40 milionów funtów. Po fatalnym występie w Monako pojawiły się plotki, że Toyota może odejść z F1 nawet wtedy, jeśli FOTA dogada się z FIA w sprawie przepisów na rok 2010.

„Przypuszczam, że dotyczy to teraz większego grona niż tylko Toyoty, jednego lub więcej zespołów fabrycznych. Nie znam źródła tej plotki, lecz mogę powiedzieć, jak to wygląda z naszej strony: niewątpliwie chcemy, aby nasz zespół uczestniczył w przyszłorocznych mistrzostwach. Łatwiej jednak powiedzieć niż zrobić, jako że jest bardzo krótki okres na składanie zgłoszeń - krótszy niż w poprzednich latach, jak mi się wydaje” - powiedział Howett o upływającym w piątek terminie przyjmowania zgłoszeń przez FIA.

„Dotyczy to takim samym stopniu wszystkich dużych korporacji - muszą zastanowić się, czy ten sport jest dla nich czymś, z czym chcą być identyfikowani i związani. Trzeba przyznać, że było ostatnio sporo napięć, ale przypuszczam, że pod odpowiednią strukturą zarządzania nie będzie problemów”.