Formuła 1  »  Aktualności F1  »  Sprint do GP Belgii 2025: Verstappen znowu robi różnicę

Sprint do GP Belgii 2025: Verstappen znowu robi różnicę

2025-07-27 - S. Nowicki     Tagi: Spa, Red Bull, Belgia, Verstappen, Kwalifikacje F1
Oscar Piastri startował do sprintu z pole position i wydawało się, że to będzie jego dzień. Australijczyk błyszczał w kwalifikacjach i liczył na powtórkę dominacji, jaką pokazał w piątkowe popołudnie. Ale gdy tylko zgasły światła, Max Verstappen znowu wyczarował coś ponad stan i przypomniał wszystkim, dlaczego to właśnie on wciąż jest mistrzem świata - mimo problemów Red Bulla.
Holender zaatakował w Le Combes już na pierwszym okrążeniu i od tamtego momentu kontrolował wyścig i nie oddał prowadzenia. Laurent Mekies może mówić o udanym debiucie jako szef zespołu - Verstappen zrobił robotę.
- Wyszło naprawdę dobrze. To była jedyna okazja na walkę więc cieszę się, że udało się ją wykorzystać. Nie mogłem sobie pozwolić na żadne większe błędy. Miałem tylko drobne zblokowanie kół w ostatnim zakręcie, ale jestem zadowolony, że udało się ich utrzymać za plecami. Żeby utrzymać szybsze auta za sobą, trzeba jechać ponad granicą możliwości. To było jak 15 okrążeń kwalifikacyjnych - mówił zadwolony Verstappen.
Za plecami Maxa nie działo się wiele. Oscar Piastri po słabszym starcie i utracie prowadzenia co jakiś czas próbował pokazywać się Maxowi w lusterkach, ale do żadnego ataku nie doszło. McLaren nie miał dziś prędkości na prostych, co uniemożliwiało skuteczną walkę z Red Bullem.
- Starałem się jak mogłem lawirować na prostych i nie dawać mu zbyt dużego holowania, ale po prostu brakowało mi prędkości maksymalnej. Mimo wszystko to dobry wynik, solidne punkty. Jestem całkiem zadowolony, choć trochę sfrustrowany, że nie udało się wyprzedzić. Prognozy pogody na jutro wyglądają kiepsko, co oznacza, że nie można zbytnio odjąć docisku, ale z drugiej strony nie chcę powtórki z dzisiejszych doświadczeń. - komentował Oscar, dla którego najważniejszą informacją po tym sprincie jest fakt, że ukończył go przed swoim partnerem zespołowym i jednocześnie rywalem w walce o tytuł.
Trzeci na mecie zameldował się właśnie Lando Norris (McLaren). Chociaż chwilowo po starcie musiał uznać wyższość Charlesa Leclerca (Ferrari), szybko odzyskał swoją pozycję i dołączył się do pierwszej dwójki.
- Nie działo się zbyt wiele - trochę zabawy na początku, gdy próbowałem wyprzedzić Charlesa. Może mogłem się lepiej ustawić w tamtej sytuacji. Max pojechał dobry wyścig, więc zobaczymy, co uda się zrobić jutro. To trudne. Oczywiście liczyłem na jakąś walkę, ale Red Bull był po prostu zbyt szybki na prostych. Przeanalizujemy wszystko i zobaczymy, co da się zrobić - relacjonował Lando.
Za nim dojechał Charles Leclerc. Ferrari z pewnością liczyło na więcej - po nowych poprawkach oczekiwania były wysokie. Charles miał przecież nawet moment, w którym znalazł się przed Norrisem, ale ostatecznie musiał uznać wyższość McLarena. W porównaniu z tragicznymi kwalifikacjami Hamiltona i jego dalekim, 15. miejscem w sprincie, czwarte miejsce Monakijczyka to w prawdzie solidny rezultat - ale w Maranello na pewno pozostaje ogromny niedosyt.
Na piątym miejscu sprint ukończył Esteban Ocon (Haas). Zespół z Kannapolis może być z siebie dumny - po raz pierwszy w tym sezonie oba bolidy zdobyły punkty w sprincie. Oliver Bearman finiszował ósmy i zainkasował cenny punkt, a po wyścigu nie krył zadowolenia - zwłaszcza że dzień wcześniej mówił o braku pewności w prowadzeniu auta. Postęp jest widoczny i jeśli trend się utrzyma, Haas może jeszcze nie raz zaskoczyć.
Pomiędzy nimi finiszował Carlos Sainz (Williams). Hiszpan kontynuuje dobrą passę w barwach Williamsa - po raz kolejny pokazał, że potrafi wycisnąć maksimum z maszyny, której w dalszym ciągu brakuje kilku powodów do optymizmu.
Dziewiąty był Isack Hadjar - młody Francuz z Racing Bulls utrzymuje niezłą formę i konsekwentnie dowozi bardzo dobre rezultaty deklasując swojego zespołowego partnera. 
Dziesiątkę zamknął Gabriel Bortoleto (Sauber). Po zeszłotygodniowym podium Nico Hülkenberga, teraz to młody Brazylijczyk dowiózł świetny wynik w sprincie dla ekipy Saubera. Dla kierowcy debiutującego w tym sezonie i dla zespołu, który na początku roku miał ogromne problemy z tempem i niezawodnością, to naprawdę godny podkreślenia rezultat. W Hinwil mogą po cichu mówić o pozytywnym trendzie, bo Sauber coraz częściej pojawia się w punktowanej dziesiątce.
Niewiele akcji w środku stawki
Pierre Gasly (Alpine) w ogóle nie wystartował w sprincie - Alpine poinformowało o problemach technicznych jeszcze przed okrążeniem formującym. Hamilton (Ferrari) przez chwilę wydawał się walczyć, ale już na siódmym okrążeniu zameldował, że tylne opony są kompletnie zużyte. Russell (Mercedes) również nie pokazał niczego specjalnego - Mercedesy w sprincie kompletnie zniknęły z radarów. W środku stawki kilka ciekawych manewrów pokazali Antonelli (Mercedes) i właśnie Hamilton, ale nie były to widowiskowe szarże, a raczej pojedyncze przebłyski.
 
Sprint w Belgii nie przyniósł fajerwerków, ale dał jedno ważne potwierdzenie: Max Verstappen - nawet z nowym szefem zespołu, z problemami technicznymi, naciskiem ze strony rywali i gorszym bolidem - jest z innej planety.



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Sprint do GP Belgii 2025: Verstappen znowu robi różnicę