Spotkanie na szczycie w Paryżu bez uzgodnień ws. funkcjonowania F1 po sezonie 2012

Pierwotnie zaplanowane na dzisiaj, a przeprowadzone wczoraj zapowiadane jako arcyważne spotkanie w Paryżu pomiędzy prezydentem Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) - Jeanem Todtem, szefem Formuły Jeden - Bernie Ecclestone'em oraz zespołami nie przyniosło żadnych konkretów. Cel ostatecznego uformowania jeszcze przed listopadem nowej umowy Concorde Agreement regulującej funkcjonowanie F1, której aktualna wersja wygasa po sezonie 2012, najpewniej nie zostanie zrealizowany. W oficjalnym oświadczeniu FIA poinformowała, że podczas poniedziałkowych rozmów zbliżono się do consensusu, aczkolwiek go jeszcze nie osiągnięto. „Został wykonany kolejny ważny krok, by zabezpieczyć przyszłość F1, który powinien doprowadzić do ostatecznej zgody między FIA, właścicielem praw komercyjnych oraz teamami w najbliższych tygodniach". - zakomunikowała Federacja. Wiadomo, że na wczorajszym spotkaniu głównymi tematami dyskusji było zaostrzenie kontroli kosztów w F1, znaczne podwyższenie kwoty wpisowego dla zespołów, a także ułożenie nowej struktury władz królowej sportów motorowych, w której mają znaleźć się przedstawiciele teamów. Zdaniem niektórych mediów rozmawiano również o pomyśle przywrócenia tzw. klienckich bolidów, czyli możliwości kupowania przez małe ekipy samochodów topowych stajni. Największą konsternację wśród zespołów budzą proponowane zmiany zasad naliczania sum, jakie co roku uiszczają FIA za możliwość jazdy w F1. Według nowych przepisów największe ekipy aktualnie płacące wpisowe w wysokości 309 tysięcy euro, musiałyby zacząć zasilać kasę Federacji kwotami liczonymi w milionach.

„FIA to organizacja non-profit, ale musimy się z czegoś utrzymywać". - tłumaczył wczoraj Todt dziennikowi Financial Times. „(...) Nie możemy być Federacją bez dochodów. Skąd mamy je wziąć?"Pojawiły sie spekulacje, jakoby prezydent FIA był skłonny wprowadzić podwyżkę wpisowego w zamian za oddanie części swojej władzy nad Formułą 1, ale sam zainteresowany zdecydowanie temu zaprzeczył. „Śmieszą mnie wieści, że stracimy kontrolę. Nigdy nie pozwolę by rzeczy, za które odpowiadam, były zarządzane przez kogoś innego". - podkreślił Todt.Były prezydent FIA Max Mosley doradził ostatnio Francuzowi, że jeśli chce postawić na swoim w sprawie przyszłości F1, musi być „bardziej konfrontacyjny". Wskazówka ta spotkała się jednak z wyraźnym odrzuceniem.

„Nie jestem dyktatorem próbującym panować". - powiedział Todt.