Schumacher żałuje nieczystych zagrań

Michael Schumacher nigdy nie uchodził za zawodnika szczególnie przestrzegającego zasad fair-play. Niemiec z okazji 20. rocznicy swojego debiutu w Formule 1 postanowił spojrzeć wstecz i przyznać się do niektórych moralnych błędów, jakie popełnił rywalizując zbyt zacięcie z rywalami. Siedem tytułów mistrza świata mówi samo za siebie - legenda Ferrari, a obecnie reprezentant Mercedesa to kierowca wybitny, może nawet najlepszy w dotychczasowej historii. Niektórzy jednak nie mogą wybaczyć mu sportowych porażek, jakimi niewątpliwie były zdobycie pierwszego tytułu dzięki umyślnej kolizji z Damonem Hillem......próba wywalczenia końcowego triumfu w sezonie 1997 tym samym sposobem (tym razem nieudana, Schumacher nie dość że nie zdołał powstrzymać Jacquesa Villeneuve'a, to jeszcze został zdyskwalifikowany z tej edycji mistrzostw)...czy chociażby uniemożliwienie pokonania szybkiego okrążenia Fernando Alonso w kwalifikacjach do GP Monako 2006 poprzez zablokowanie toru. „W tamtych sytuacjach mogłem zachować się inaczej". - powiedział skruszony Michael rozmawiając z dziennikiem FAZ. „Ale byłem uparty i reagowałem, tak jak wówczas całe środowisko F1. Jest wiele przykładów, dajmy na to pojedynki Senny z Prostem. Robili podobne manewry, a życie toczyło się dalej. Powiedziałem sobie, że też chwycę się takich sposobów". Tymczasem kolejny raz na temat powrotu Schumachera do ścigania wypowiedział się jego pierwszy szef w Formule 1 - Eddie Jordan. „Próba rywalizacji z gośćmi młodszymi o 20 lat jest wbrew prawom fizyki i medycyny". - ocenił dobitnie Irlandczyk, aktualnie komentator BBC. „Ten powrót był olbrzymim błędem". - dodał.Sam zainteresowany mimo wszystko przekonuje, że jeszcze może zaskoczyć krytyków, którzy oceniają go poprzez pryzmat rywalizacji z niedocenianym zespołowym kolegą Nico Rosbergiem. „Nico to zdecydowanie najsilniejszy kierowca, z jakim kiedykolwiek jeździłem w jednej stajni. Niemniej wiem, iż stać mnie na pokonanie go". - oświadczył Schumacher.