Sainz Jr miał zawroty głowy podczas GP Rosji

Carlos Sainz Junior przyznał się do zawrotów głowy na początku wyścigu Formuły 1 o GP Rosji, po swoim wypadku dzień wcześniej.

Debiutant z Toro Rosso w trakcie ostatniej sesji treningowej na torze Sochi Autodrom uderzy w bandę z siłą 46G i wbił się pod nią. Syn dwukrotnego mistrza świata w rajdach szczęśliwie nie odniósł żadnych obrażeń i po krótkim pobycie w szpitalu został dopuszczony do zawodów przez lekarza FIA. 21-latek zaliczył testy medyczne, ale ujawnił, że po powrocie do kokpitu nie był w pełni formy.

„Jeśli mam być całkowicie szczery, na pierwszych dziesięciu okrążeniach za samochodem bezpieczeństwa, gdy tak mocno kręciłem kierownicą (rozgrzewając opony - przyp. red.), trochę kręciło mi się w głowie". - powiedział serwisowi Autosport.

„Nie wiem, czy chodziło po prostu o psychikę, ponieważ myślałem o wypadku, czy zwyczajnie miałem zawroty głowy".

„Ale potem to ustąpiło i mogłem jechać normalnie na całego bez problemów".

„Otworzyłem wizjer kasku i mi się poprawiło".

Hiszpan przyznał, że był „trochę" zaniepokojony tym, co się z nim działo.

„Myślałem sobie »żeby nie było tak przez cały wyścig«, i nie było". - relacjonował.

„Po 10 kółkach mogłem normalnie cisnąć, bez jakichkolwiek kłopotów".

Sainz Jr korzystając na problemach wielu rywali przebił się z ostatniego miejsca nawet na siódme, ale ostatecznie znów wylądował na bandzie, gdy puścił mu hamulec w przednim lewym kole.

„Szczęśliwie miałem jeszcze trzy pozostałe, aby zwolnić i się ochronić". - komentował.„Były drobne problemy także z hamulcem w tylnym lewym kole. To dość przerażające".

„Od dwudziestego któregoś okrążenia wiedziałem, że coś się może stać, ale postanowiłem dalej się ścigać".

„Wiedząc, że mam 7. pozycję i wielkie szanse ze swoim tempem, nie przestawałem cisnąć. Myślałem »jeśli będzie wypadek, to będzie«".

„Gdybym dojechał do mety, byłoby to dosyć bohaterskie".